- Szczegóły
-
Kategoria: 14. Argentyna
-
Odsłony: 8040
12-20 marzec 2014 roku (581-589 dzień)
Patagonia cz.I ... czyli góry, lodowce i wiatr na końcu świata
Nie wie co to wiatr ten, kto nie był w Patagonii! Chile i Argentyna doświadczyły nas już chyba wszystkimi warunkami drogowymi. Brakuje tylko jazdy po śniegu. Wracając jednak do wiatru. Ja rozumiem, że wieje, czapki z głów zrywa, ale żeby zaraz kobitę z motorem tyłem do kierunku jazdy obrócić!
Wiatr to też zimno. Kolejne warstwy ubrań nie pomagają, więc stosujemy gazeting. Tym, którym nie chce się zajrzeć do Wikipedii, przypominamy, że gazeting to stara metoda grzewcza wynaleziona przez bezdomnych, a przypomniana nam przez mojego tatę, polegająca na obkładaniu powierzchni cielnych gazetami, celem zatrzymania ciepła. Doskonale się do tego nadają strony ze skandalami i gorącymi romansami. Pod względem wytrzymałości natomiast, foldery turystyczne nie mają sobie równych.
Po prawie półtora miesiąca pod namiotem w końcu mamy łóżko! Najśmieszniejsze jednak jest to, że wcale lepiej się nie wysypiamy. Jakoś tak miękko i luźno bez kilku warstw ubrań. Na zewnątrz jednak pada, więc całkiem miło wracać do ciepełka po wycieczkach w okolice Cerro Torre i Fitz Roy.
Aby chociaż trochę oddać rzeczywistość ta część wpisu powinna wyglądać mniej więcej tak: O, kurcze! Piękny! Oooooo! Niemożliwe! Aleeee! I tak przez pół dnia. Mowa o lodowcu Perito Moreno. Mimo, że lało, wiało i było zimno przez kilka godzin nie mogliśmy oderwać od niego wzroku. Zdjęcia w niewielkim jedynie stopniu oddają jego wielkość i piękno, szczególnie, że światło nie dopisało.
Wracamy jeszcze na chwilę do Chile. Mamy jednak dość wiatru. Jazda na motorach miała być przyjemnością, a nie ciągłą walką z żywiołem, a tu wiatr z boku miota nami tak, że trudno utrzymać się na swoim pasie. Poza tym robi się coraz zimniej. Po krótkiej naradzie, w czasie której wiało niemiłosiernie, że aż musieliśmy krzyczeć do siebie, postanawiamy zostawić motory w małym miasteczku z trzema ulicami na krzyż, za to z posterunkiem karabinierów. Spakowaliśmy to co niezbędne na trekking, opakowaliśmy nasze maszyny i w ciągu kilku minut złapaliśmy stopa do granicy. A że miotało nawet samochodem z napędem na cztery koła, w cieplutkim wnętrzu utwierdziliśmy się w słuszności naszej decyzji.
Jedna droga się kończy, druga się zaczyna. Witamy w "słonecznej" Argentynie! |
Jak na drugie śniadanie przystało... Wyjątkowe okoliczności nad jeziorem Buenos Aires. |
Jezioro Buenos Aires |
Zegar słoneczny działa tu wyśmienicie. |
Patagonia |
Zachód słońca w Bajo Caracoles |
Na półoficjalnym kempingu u cumkającego gauczo. |
Oblepiona stajca benzynowa w Bajo Caracoles |
Patagonia |
Uwaga zwierzaki na drodze! |
Patagonia |
Sporo już położyli asfaltu ale trzeba też zmierzyć się z "porypaną" drogą. |
Patagonia |
Patagonia |
Patagonia |
Patagonia |
W pobliżu jeziora Viedma - lodowiec wylewa się do wody. |
Park Narodowy Los Glaciares |
Fitz Roy (3405 m n.p.m.) złowrogo wynurza się zza chmur. |
Kapliczka w Chalten |
Pyszności |
Śmieciarz z Chalten |
W nocy spadło trochę śniegu |
Wesoła przyczepa w Chalten |
Ruszamy na spacer po okolicznych górkach |
Park Narodowy Los Glaciares |
Deszczyk |
Od lewej Cerro Torre (3133 m n.p.m.), torre Egger, punta Herron, aguja Standhart |
Laguna Torre |
Laguna Torre |
Laguna Torre |
Park Narodowy Los Glaciares |
Park Narodowy Los Glaciares |
Park Narodowy Los Glaciares |
Laguna Madre e Hija |
Park Narodowy Los Glaciares |
Grzybki są tu rzadkością |
Reaktywacja cyklu "Gdzie jest Sława?" - na zachętę prosta zagadka :) |
Zdobyliśmy trochę wyciągu z trującej żaby do naszych strzał. |
Park Narodowy Los Glaciares |
Park Narodowy Los Glaciares |
Laguna Capri |
Park Narodowy Los Glaciares |
Drugi dzień pieszej wycieczki po parku |
Rio de las Vueltas |
Fitz Roy w pełnej krasie |
A co jak się natrafi na użyźniony kawałek ziemi? |
Laguna Madre |
Park Narodowy Los Glaciares |
Fitz Roy |
Laguna de los Tres |
Fitz Roy |
Drugie śniadanie z widokiem :) |
Pogoda była rewelacyjna i o dziwo wcale nie wiało. |
Czarne Pantery pod Fitz Roy'em |
Sesja zdjęciowa |
Laguna de los Tres |
Laguna Sucia |
Przelot nad okolicą |
Park Narodowy Los Glaciares |
Park Narodowy Los Glaciares |
Pocztówki z końca Świata - opróżniliśmy z rozkoszą |
W kapitalnym hostelu w Chalten byliśmy gośćmi basisty zespołu Siete Venas (polecamy!) |
Czas jechać dalej - Cerro Torre i Fitz Roy pozostały w tyle. |
Jezioro Argentino |
Patagonia |
Rio La Leona |
Rio Santa Cruz |
Na pogaduszkach w El Calafate |
Główna atrakcja regionu to lodowiec Perito Moreno |
To jeden z 48 lodowców Południowego Pola Lodowego w Patagonii |
Dookoła czoła lodowca wybudowano mnóstwo ścieżek. |
Wysokość czoła lodowca to nawet 60 metrów |
Spędziliśmy tam cały dzień gapiąc się jak zahipnotyzowani. |
Niestety pogoda nie dopisała i defragmentacja lodowca zdarzała się rzadko. |
Ale i tak było pięknie! |
Mieszają się tu wody los Themphanos i Brazo Rico |
Lodowiec Perito Moreno i jego pięć kilometrów długości |
Lodowiec Perito Moreno |
Lodowe żelki |
Lodowiec Perito Moreno |
Lodowiec Perito Moreno |
Lodowiec Perito Moreno |
Średnia wysokość lodowca to 74 metry |
Perito Moreno to jeden z trzech lodowców Patagonii, który wciąż rośnie. |
Ruszyliśmy w kierunku Rio Turbio |
Wiatr tak nami poniewierał, że zostawiliśmy paczkę na posterunku policji i dalej ruszyliśmy z dobytkiem na grzbietach. |
Autostop zadziałał wyśmiencie. W luksusowych warunkach zmierzamy do Chile. |