- Szczegóły
-
Kategoria: 10. Australia
-
Odsłony: 5983
12-21 sierpień 2013 roku (369-378 dzień)
No ileż można patrzeć na te czerwono-suche krajobrazy? W końcu dojeżdżamy do stanu Queensland, gdzie wita nas zieleń, błękit i żółty piasek. Mamy już mało czasu, więc ta część wycieczki trochę zbyt pospieszna, ale z drugiej strony krajobrazy podobne do tych, które już widzieliśmy na południowym wybrzeżu. Jedziemy więc sobie bez fajerwerków, aż tu po jednym z noclegów za wycieraczką auta niespodzianka. Dostaliśmy mandat za biwakowanie w miejscu niedozwolonym. Naszym zdaniem niesłusznie – nie było żadnego znaku! Odwołujemy się, ale bez skutku. Piszemy jeszcze mejla z argumentami nie do odparcia i udało się – mandat uchylony, na koncie więcej kasy i pierwsza wygrana sprawa na obczyźnie!
Brakowało nam zieleni więc zahaczamy o kilka parków narodowych. W Eungella, wypatrujemy w rzece dziobaków. Nie wiem jak wam, ale nam wydawało się, że są większe. Za to nadrabiają pociesznością.
Jakby tego było mało na jednym z kempingów mamy nocnego gościa. Najwyraźniej przyszedł ogrzać się przy ognisku, tudzież ognisko znajdowało się na drodze do jego drzewa. Widać, że nie byliśmy pierwszymi intruzami na jego terytorium bo w ogóle się nas nie boi. Pozuje do zdjęć, śmieje się z dowcipów i próbuje dobrać się do wina. Podobno oposy tak mają.
Ciągle jednak mało nam zwierzaków. Nawet koala, którego widzieliśmy po drodze okazał się wombatem. Australijska fauna miała dosłownie skakać po drogach, a tu nic tylko zwłoki potrąconych przez samochody kangurów. Mamy podejrzenie, że i te podrzucają, żebyśmy wierzyli, że Australia to faktycznie kangurza kraina. Odchodząc jednak od spiskowej teorii kangurzych dziejów uznajemy, że jest zima i nikomu, nawet kangurom, nie chce się wychodzić z zacisznych norek (lub innych przybytków, w których zamieszkują torbacze). Żeby zaspokoić nasz apetyt na zwierzaki robimy dwie rzeczy. Jedna to wizyta w Lone Pine Koala Sanctuary, a druga to stek z kangura. Wyszedł krwisty, więc prawie jak żywy. Z koalowego zoo natomiast, gdyby nie zdjęcia Gabi i Pawła, nie mielibyśmy żadnej pamiątki, bo komuś zapomniało się wyjąć karty z komputera po zgrywaniu zdjęć (wizjera ciągle brak).
A co pasuje do kangura? No oczywiście, że placki ziemniaczane, a przynajmniej czymś polskim chcemy poczęstować Roya – znajomego pani Małgosi z Marymontu (serdecznie pozdrawiamy!). Placki wyszły przepyszne, stek mógł się jednak trochę dosmażyć, ale przede wszystkim miło było pokrzątać się po prawdziwej kuchni i pospać w łóżku zamiast w samochodowych kojach.
I na tym kończy się nasza wspólna wycieczka z Gabi i Pawłem. Oni na Fidżi, a my jeszcze na chwilę do Sydney do naszej nowej „australijskiej” rodzinki.
Rzeźby termitów |
Pora wydostać się z pustkowi. Queensland wita! |
Ognicho |
Było ostrzeżenie przed zwierzakami to teraz przed pociągami na drogach. |
W sklepie można się zaopatrzyć w mięso ze skaczącego zwierzaka. |
Przy muzeum dinozaurów |
W paszczy stwora |
Niebezpieczne ulice |
Kawiarenka internetowa w toalecie - czyli w poszukiwaniu prądu... |
Dotarliśmy do Townsville. |
Plaża w Townsville |
Niestety skalny basenik był nieczynny. |
Niezły łup |
Townsville |
Townsville |
McDonald dla spragnionych |
Łódka odpłynęła a skrzynka pocztowa została. |
W Queensland jest zieloniutko |
Jadźwing z koleżanką, może coś z tego będzie. |
Spacerowiczka |
Z zimy wpadliśmy prosto w lato. |
Niektórzy nie przetrwali mrozów. |
Smakołyki ze złapanego zwierza. |
Zwierz był już pomielony, więc wyszło kapitalne spagetti ala Racuszek (pozdrowienia dla Gabi i Pawła) |
Airlie Beach |
No i jak tu się bezstresowo wysiusiać? |
W drodze do parku narodowego |
Park Narodowy Eungella |
Australijski indyk |
Ubranko dla drzewa |
Tak się gziły, że aż drzewo przewróciły. |
Czekamy na platypusy |
Nie wynurzyły się, więc poszliśmy w las. |
Park Narodowy Eungella |
Park Narodowy Eungella |
Park Narodowy Eungella |
Próba druga udana. Platypus, czyli dziobak, szalał nurkując w rzeczce. |
Ptasior mu pozzazdrościł i nawet dłużej wytrzymywał pod wodą. |
Henio pozdrawia Olę Sz. (tradycyjnie) |
Zielono jak w australijską zimę. |
W drodze do wąwozu Finch Hatton. |
W wąwozie Finch Hatton |
Lubią się! |
Wodospad |
W wąwozie Finch Hatton |
W wąwozie Finch Hatton |
Skok |
Trzeba zmykać |
Mieliśmy niezły ubaw z Kookaburr, dopóki nie zaczęły atakować każdego kto trzymał kanapkę w dłoni. |
No i dalej nie pojedziesz. |
Nocleg przy plaży Carmila |
Mimo wszystko się wyspaliśmy - oprócz nocnego incydentu z uwięźniętym palcem pewnego turysty... Długo by opowiadać. |
Cały dzień tylko jechaliśmy i jechaliśmy, więc kolacja musi być solidna. |
Może nie prezentuje się zbyt zacnie ale było to najlepsze sadzone z ziemniaczkami oraz marchewką z groszkiem od ponad roku! |
Ranny ptaszek, czyli czas na poranną toaletę. |
Deserowe śniadanie w wykonaniu Gabi - mniam! |
W pobliżu Rockhampton |
To chyba papuga |
W pobliżu Rockhampton |
Noosa |
Park Narodowy Noosa |
Park Narodowy Noosa |
Park Narodowy Noosa |
Park Narodowy Noosa |
Park Narodowy Noosa |
Park Narodowy Noosa |
Park Narodowy Noosa |
Park Narodowy Noosa |
Park Narodowy Noosa |
Park Narodowy Noosa |
Przelotem |
Park Narodowy Noosa |
A pod Brisbane, na parkingu, mieliśmy towarzystwo. |
Opos był bardzo ciekawy turystów z drugiej półkuli |
Miksujemy |
A teraz trochę australijskich zwierzaków z Lone Pine Koala Sancturary. Niestety bez LCD i bez karty w aparacie nie da się robić zdjęć. Skorzystaliśmy więc z uprzejmości Gabi i Pawła - dzienks! (więcej zdjęć znajdziecie na stronie www.366dni.com) |
Ty! Gołąb! Wyfruwaj z kadru! To ja jestem gwiazdą! / fot. Paweł |
Był też pokaz ptaków. / fot. Paweł |
Lone Pine Sanctuary / fot. Paweł |
Pokazowe golenie owieczki. / fot. Paweł |
Leniwy ten gad / fot. Paweł |
A oto i jedna z gwiazd sanktuarium. / fot. Paweł |
Lone Pine Sanctuary / fot. Paweł |
Koale przyjmują prześmieszne pozy podczas drzemki a śpią prawie cały czas - nawet 20 godzin na dobę. / fot. Paweł |
Dowód obecności w Lone Pine Sanctuary |
Maluszek / fot. Paweł |
Dingo wygląda jak poczciwy psiak a w rzeczywistości jest bardzo agresywny - spotkaliśmy jednego na outback'u / fot. Paweł |
Lone Pine Sanctuary / fot. Paweł |
Czas wynurzyć się z torby / fot. Paweł |
"Nie mart się mały! Człowieki jutro też przyjdą!" / fot. Paweł |
Co by tu zjeść? |
W rosyjsko-polskich delikatesach |
Spragnione książek |
U Roya |
Placki ziemniaczane, że palce lizać! |
W gościenie u Roya (Thank you!) |
Soczyste stejki z kangura. |