- Szczegóły
-
Kategoria: 19. Boliwia
-
Odsłony: 4401
16-19 lipiec 2014 roku (707-710 dzień)
... czyli na największej solniczce świata
W San Juan znowu zrobiliśmy sobie dzień odpoczynku. Zamieszkaliśmy w hotelu w całości zrobionym z soli i poza małym spacerkiem do miejscowego muzeum i nekropolii z mumiami, leniuchowaliśmy. Ileż jednak można leniuchować skoro czeka Salar de Uyuni, podobno jedna z największych atrakcji Ameryki Południowej. Bardzo chcieliśmy zobaczyć to miejsce i w końcu dotarliśmy, a tu coś nie tak. Salar zamiast biały jakiś taki beżowy, jakby równomiernie posypany piaskiem. Po pierwszych kilometrach jeszcze się łudziliśmy, że to tylko tak na brzegach. Niestety, w ostatnich tygodniach podobno nieźle wiało, aż zawiało cały Salar. Z białego zrobił się beżowy i choć nadal piękny to jednak nie to samo. Oj, gdyby to było w Chinach to by już pewnie dawno Salar mopem przelecieli. To w końcu raptem niewiele ponad 10 tys. km2.
Salar to jednak nie tylko biała przestrzeń. Jest tu sporo porośniętych kaktusami wysepek. Na jednej z nich rozbiliśmy namiot i w samotności podziwialiśmy zachód, a potem wschód słońca, z przerwą na sen oczywiście.
A z samego rana przejechaliśmy Salar wszerz. W jednej z wiosek u stóp wulkanu Tunupa odwiedziliśmy prywatne muzeum. Właściciel trzyma tam nawet jedną mumię. Twierdzi, że kilkusetletnią, ale któż go tam wie…
Prawie dwutygodniowa wycieczkę po płaskowyżu zakończyliśmy w Uyuni, najbrzydszym chyba boliwijskim miasteczku. Miasteczko brzydkie, ale za to okazało się, że w tym samym hotelu zatrzymali się Tina, Thomas, Almut i Simon, niemieccy motocykliści, których poznaliśmy w Tupizie. Nie było wyjścia, wieczór trzeba było zakończyć piwkiem.
Zasłużony relaks przy kawce i ciasteczku. |
Hotel cały z soli, a co nie z soli to z drewna kaktusa. |
Mieszkańcy San Juan |
Kwiaty we włosach |
Za namową wiejskiej szamanki szukamy zasięgu komórkowego na okolicznym pagórku - bezskutecznie - życzenia urodzinowe odczytaliśmy dopiero w Uyuni. |
W tych "kupkach" pochowane są mumie. |
Mumia z dobytkiem |
Nekropolia w San Juan |
Widok na Salar z San Juan |
Grobowce |
Ups, lepiej na tym nie siadać. |
Kościół w San Juan, |
a za kościołem - cmentarz. |
Dziewczyny na plaży |
Mój róż, czy nie mój róż? |
Insekt na ścianie |
Do San Juan da się dojechać, gorzej z wyjazdem. |
Ruszamy na Salar! |
A po drodze - kaktusy. |
Tuż przed Salarem można zrobić sobie wycieczkę krajoznawczą po wzgórzu. |
Skamieniałe kaktusy... |
...i kaktusy jeszcze żywe |
Zaczyna się Salar, na razie widok z góry. |
Widok na Salar |
W końcu wjeżdżamy! |
Ale czemu tu tak beżowo? |
Beżowo, nie beżowo poskakać z radości trzeba. |
Lans na tle wyspy |
Wyspa Incahuasi - bardzo turystyczna, więc ją mijamy... |
...i śpimy tu, na Isla del Pescado. |
Widok z wyspy |
Słońce powoli zaczyna zachodzić. |
Zachodu ciąg dalszy |
Niesamowite kolory |
Różowo, niebiesko i beżowo |
No i po zachodzie |
A tu już wschod słońca |
Kolory już nie tak piękne, ale też fajnie. |
I jest! |
Ruszamy przez Salar |
Wulkan Tunupa |
Po drugiej stronie Salaru |
Okolice wioski Tahua |
Pancernikowy blues |
W muzeum |
Krzysiek palił faję ale się nie zaciągał |
W muzeum |
Takie cuda wyczynia z kamieni właściciel muzeum. |
A tu mumia ponoć wykopana w ogródku. |
Muzealnik pozbierał kamienie i skały o dziwacznych kształtach. |
Ale ten to chyba trochę cementem doprawił. |
Widok na Salar od strony Wulkanu Tunupa. |
Kościół w Coquesa |
Coquesa |
Wracamy na Salar |
Salar de Uyuni |
King Sajz dla każdego! |
Ciśnienie w oponach idealne |
I hop na drugą stronę lusterka. |
Dobra, będę robić śniadania, tylko nie wsadzaj mnie już do tego kalosza. |
Kochanie, dzieci sie ze mnie śmieją, że mam wielkie łapska. |
To jest miłość! |
Podobno był tu hotel, ale nie funkcjonuje, żeby nie zanieczyszczać Salaru. |
Pomnik z soli |
Nieco spóźnieni ale dotarliśmy. Tym samym cała trasa Dakaru zaliczona ;) |
To się nazywa Oczka Solne. |
A tak się wydobywa sól. |
Dotarliśmy do Uyuni |
Kolacja z sąsiadami |
Uyuni nocą |
Koktajl wybuchowy czyli mojito boliviano tradicional. |
Skąd Australijczyk zna takie wyrazy? Ściana rekordów w pubie w Uyuni. |
Znowu razem |
Uyuni |
Uyuni |
Idziemy na spacer po torach |
Z wizytą na cmentarzu pociągów |
Ten pociąg już nigdzie nie pojedzie. |
Trochę ćwieczeń na bichole |
Bujanka na cmentarzu |