czol1050c

21-24 listopad 2012 roku (105-108 dzień)

001

 

    Państwo mają relaks (tak jakbyśmy ostatnimi czasy ciężko pracowali). Żegnamy Chiny w tempie spacerowym. Ostatnie kilka dni zostajemy w Lijiang, miasteczku w Yunnanie, znanym z małych, uroczych, uliczek, kanałów i mostków. Do kompletu dochodzą jeszcze dość liczne tłumy zwiedzaczy, ale za to nasz hostel ma wewnętrzny ogród, w którym można się zaszyć z książką czy komputerem. Próbujemy najeść się na zapas i akurat tu jest ku temu wiele możliwości. Turystyczny targ z przekąskami, zupami i wszelaką smażeniną, zwykły targ z zupami za 3,5 złotego i znalezionymi niestety w dniu wyjazdu bułeczkami z sezamem (2,5 złotego za całą torbę).

    Generalnie przejawiamy małą aktywność. Trochę jak pandy – śpimy i przeżuwamy. Dla przyzwoitości jednego dnia wypożyczamy rowery i ruszamy do Shuhe – starego miasta kilka kilometrów od Lijiang. Architektonicznie podobne, ale mniejsze i chyba dzięki temu mniej tłoczne. Na drodze mamy jeszcze Baisha, a tam przyjmuje słynny Doktor Ho. Staruszek po dziewięćdziesiątce, ale ciągle rześki. Przybyłym w celach innych niż lecznicze pokazuje listy i artykuły z gazet na swój temat w co najmniej kilkunastu językach świata, w tym po polsku. Przypadłości wieku nie ominęły jednak i słynnego znachora. Kiedy przyjmował pacjentkę poczekaliśmy chwilę na dworze. Wtedy nas dojrzał i ponownie przywitał, tak jakby nie rozmawiał z nami kilka minut wcześniej. Zdarza się najlepszym.

    Dzień rowerowy i wieczór spędzamy z Flo z Niemiec. Naczytaliśmy się o lokalnej specjalnością jaką jest wino z owoców liczi i wszczęliśmy poszukiwania. Z pomocą dziewczyn z hostelu udało nam się namierzyć trunek. Sprzedawana w małych słoiczkach, 22% ciecz umiliła nam wieczór i rozgrzała przed pójściem spać.

    Pora naprawdę pożegnać się z Chinami. Jeszcze tylko nocny pociąg do Kunming, a stamtąd prosto na lotnisko. No może nie tak prosto, jeszcze jakiś pożegnalny obiad pewnie uda nam się wciągnąć.

wroc1 wzor dalej1

 

 

 

 Lijiang

Lijiang

Lijiang

Lijiang

 Tejemnicza wagina w centrum starego miasta Lijiang - nikt nie potrafił nam wyjaśnić tej zagadki.

Lijiang

 Na targu żywności.

Lijiang

Lijiang to oprócz sklepików także niezła imprezownia. Cała uliczka, knajpa przy knajpie, huk, rwetes, rumor.

Lijiang o poranku.

Lijiang

Lijiang

 Czas rozruszać kości. Autostradą do Shuhe.

Nasze bicykle w Shuhe.

 "O nie! Kolejni biali turyści."

 Ciut, ciut. Czyli chińskie frytki na ostro!

 Shuhe z widokiem na górę Jade Snow.

 Uliczki starego miasta Shuhe.

 Shuhe

 Shuhe

 Shuhe

 W drodze do Baisha.

 Baisha

 Widok z lokalnej knajpy w Baisha.

 Słynny Dr Ho z Baisha.

 Doktora opisywały gazety z niemal całego Świata.

 Pracy na budowach tu mnóstwo, więc z łatwością można trochę dorobić.

W drodze powrotnej do Lijiang.

 Występy artystyczne w Shuhe.

 Pyszności z targu w Lijiang.

 Nalot na sklep.

 Nasz hostelowy ogródek w Garden Inn (Lijiang).

 Stare Miasto Lijiang nocą.

Stare Miasto Lijiang nocą.

Stare Miasto Lijiang nocą.

 Lijiang

 Główny rynek Lijiang.

 Lijiang

Lijiang

 Gimnastyka motywacyjna jakich w Chinach wiele.

 Czyżby zaczął się już sezon na truskawki?!

 Na targu warzywnym w Lijiang.

Na targu warzywnym w Lijiang.

 Tradycja i nowoczesność.

 Nawet takie frykasy można dostać na targu w Lijiang.

 Gdzieś tu kryje się szyneczka... Czuję to!

Targ w Lijiang.

 I znowu Krzysztof był kuszony, żeby zmienić swój image.

 Wolę pracować na drugą zmianę. Będę 17 minut wcześniej w domu.

 Lijiang przy dworcu kolejowym.

 No i gdzie te tarasy ryżowe?

 Ulubiony napój (milk tea) oraz rusztowe frykasy.

 Lijiang nocą.

 Lijiang

 Lijiang

Tofu i strefa żywienia w Lijiang

 Deser i drugie danie w jednym.

 

 Pyszne nóżki (być może).

 Niestety można spotkać uwięzione ptaki będące atrakcją turystyczną. Tu zwierzak czeka na swojego "pana", który akurat robił zakupy.


wroc1 wzor dalej1

 



Showcases

Background Image

Header Color

:

Content Color

:

Our website is protected by DMC Firewall!