- Szczegóły
-
Kategoria: 4. Chiny
-
Odsłony: 5830
23 – 25 październik 2012 (76-78 dzień)
|
W Pekinie nasyciliśmy się trochę widokiem świątyń i chińskiej architektury, więc w Szanghaju odpuszczamy sobie takie atrakcje. Jest to tym łatwiejsze, że w tej nowoczesnej metropolii, uświadczysz więcej drapaczy chmur niż przybytków religijnych. Trzeba przyznać, że wieżowce rzeczywiście zapierają dech w piersiach. Lubisz czy nie lubisz, ich ilość, wysokość i różnorodność robi wrażenie. Postanawiamy wrzucić na luz i po prostu na zmianę bumelujemy w hostelu, albo włóczymy się po ulicach. Może nie wiemy gdzie szukać, albo nie mamy szczęścia, ale jakoś nie możemy znaleźć żarełka, które by nas zachwyciło. W Pekinie, gdzie nie weszliśmy, tam kulinarne szaleństwo. Wrażeń smakowych brakuje, ale za to o mały włos stalibyśmy się ofiarami „chińskiej podpuchy”. Coś tam słyszeliśmy, że trzeba uważać na Chińczyków zaczepiających na ulicy i zapraszających do knajpy, gdyż bywa, że przyjaźń taka kończy się zostawieniem naiwnych białasów z dużym rachunkiem do zapłacenia. Kto by jednak przejmował się takimi historiami, pewnie przesadzone, a poza tym jakim frajerem trzeba być, żeby dać się nabrać. No cóż, żeńska połowa naszej drużyny w ogóle nie zwietrzyła podstępu kiedy chińska młodzież, sztuk 3, poprosiła, żeby zrobić im zdjęcie, potem pochlebiła, że takie ładne, zapytała skąd jesteśmy, wykazała wiedzę o naszej stolicy i o Euro 2012. Przedstawili się jako turyści, którzy tak sobie tu chodzą i zwiedzają i właśnie wybierają się na festiwal herbaty, gdzieś tu niedaleko. Nie bardzo nam się chciało z nimi chodzić, ale skoro festiwal i w pobliżu to przecież możemy rzucić okiem. Nawet żeńskie pół trochę się zdziwiło, gdy na miejscu okazało się, że to jakaś mała knajpka, ale gdyby nie dzielna, mądra i jakże przenikliwa męska połowa wlazło by tam jak owieczka na rzeź. W dodatku, pracujące tam panie, gdy tylko zobaczyły chińską szajkę rzuciły się do drzwi i zapraszały do środka, jakby tylko czekały aż przyjdą. W tym momencie Krzysiek krzyknął: „Nie wchodź tam, przecież to ta słynna CHIŃSKA PODPUCHA, no nie znasz tego numeru?”. Wycofaliśmy się chociaż szajka z niewinnym spojrzeniem namawiała jeszcze, żeby tylko zajrzeć skoro już tu jesteśmy. O tym, że to faktycznie byli oszuści, a nie nasza paranoja przekonaliśmy się po chwili. Schowaliśmy się za róg i obserwowaliśmy drzwi. Po dwóch minutach cała trójka wyszła i wróciła w to samo miejsce, gdzie zaczepili nas. No chyba, że festiwal herbaty nie przypadł im do gustu. Już tylko z opowieści wiemy, że potem wygląda to tak, że zamawia się herbatę, która okazuje się potwornie droga. Każdy płaci za siebie, żeby wyglądało uczciwe tylko, że szajka współpracuje z knajpą, a naiwniacy płacą grubą kasę za zwykłe siuśki. Jeszcze dla usprawiedliwienia żeńskiej połowy. Po pierwsze opamiętanie przyszłoby najpóźniej przy zamawianiu herbaty (spytalibyśmy najpierw o cenę), o ile do zamawiania by doszło skoro to miał być festiwal. Po drugie, oni są naprawdę nieźli i zachowują się bardzo naturalnie. Nie da się tak ciągle nieufać i wietrzyć podstęp, bo co to za przyjemność z podróżowania (z życia zresztą też). Po czymś takim jednak ostrożność trochę się wzmaga i zaczynasz się zastanawiać czy ktoś jest po prostu uprzejmy czy też coś tam knuje. I tak oto w pociągu do Huangzhou zamiast się cieszyć z rozmowy z chińską studentką i z tego, że jakiś pan ustąpił nam miejsca, czekałam na pytanie: „Może pójdziemy na herbatę jak już wysiądziemy z pociągu?”.
I znowu w sypialnym autobusie. Tym razem ponad 1000 km z Pekinu do Szanghaju. |
|
Wieżowce są niesamowite. Architekci prześcigają się chyba w pomysłach. Tu bliźniacze nieco zakrzywione wieże. |
|
Jeden z naszych ulubionych budynków - Shanghai World Financial Center. |
|
W parku Lujiazui, po lewej Jin Mao Tower. |
|
Turystów jak mrówków. |
|
W parku Lujiazui w środku miejskiej dżungli. |
|
Ścieżki dla uciekinierów. |
|
Oriental Pearl Tower |
|
Rzeką HuangPu pływają nie tylko wycieczkowce. |
|
Widok na deptak po drugiej stronie rzeki HuangPu. |
|
W odwiedzinach na kolejnej sesji ślubnej. |
|
Na spacerze (Bund). |
|
Stare-nowe centrum handlowe. |
|
Hostelowe zwierzaki. |
|
Coś na ząb |
|
Pierwsze i drugie danie, czyli schabowy w zupie. |
|
Park Fuxing |
|
Przyjaciele Chin i Sława w parku Fuxing. |
|
Na spacerze |
|
"Nie widziałem żadnego niebieskiego roweru z koszem" |
|
Na targu ze starociami |
|
Na targu ze starociami |
|
Na targu ze starociami |
|
Kurza wyżerka i bohater drugiego planu (pewnie też głodny). |
|
UWAGA! Lunatyk! Wałęsanie się po mieście w piżamach jest tu normalne. |
|
Mistrzostwo w ekspozycji warzyw. |
|
Rower z turbodoładowaniem |
|
Szajka herbaciana! Najpierw była prośba o zdjęcie (zrobiliśmy symultanicznie naszym i ich aparatem), a później chcieli nas zaciągnąć na "tani" poczęstunek. |
|
Widok z deptaka |
|
Śliczny ogonek |
|
Na spacerze |
|
Chwilunia! Czas na małą drzemkę... |
|
Na spacerze |
|
Uf! To jeszcze nie światełko w tunelu tylko oświetlony tunel. |
|
M50 - osiedle artystyczne |
|
M50 - osiedle artystyczne |
|
Na spacerze |
|
Cyfryzacja narodowa |
|
Tymczasowe lokum - Hidden Garden Hostel |