- Szczegóły
-
Kategoria: Refluksy
-
Odsłony: 5314
Malowanie trawy na zielono
Podejmując decyzję o podróżowaniu przyświecają nam różne motywy. Po prostu chcemy odpocząć, może coś zobaczyć, poznać, spróbować czegoś nowego. Gdyby jednak świat poza naszym własnym podwórkiem był paskudny, nikt nie zadawałby sobie trudu, żeby w ogóle ruszać się z miejsca. Czy możemy więc uznać, że świat co do zasady jest piękny, a ci którzy podróżują dla tego piękna między innymi podnoszą się z kanapy? Mogłoby się wydawać, że odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Czy oby jednak na pewno? Bo jeśli taki piękny to jak wytłumaczyć to co dzieje się na blogach, portalach i magazynach podróżniczych czy na fejsbuku? Fotoszopka pełną gębą! Nieprzerobione zdjęcie to wyjątek. Wszędzie nasycone barwy, kolor wody taki, że masz wątpliwość czy to jeszcze morze czy z tankowca nastąpił wyciek Curaçao. Dziecięce twarze wycieniowane tak, jakby każdy azjatycki brzdąc chodził z pudrem rozświetlającym w kieszeni.
Kiedyś nawet mi to aż tak bardzo nie przeszkadzało. Wynikało to pewnie z nieświadomości możliwości programów graficznych i z nieznajomości miejsc, które oglądałam na zdjęciach. Rozumiem takie zabiegi w folderach turystycznych. Zdjęcie ma sprzedać wycieczkę. Cel jest oczywisty. A co z resztą? Długo nie mogłam zrozumieć po co ludzie to robią. Czy sami wierzą, w to co na swoich zdjęciach oglądają? Teraz już wiem, że świat to za mało. Potrzebny nam superświat i okazuje się, że ma to nawet biologiczne uzasadnienie. Nie oświeciłoby mnie jednak, gdyby nie książka Desmonda Morrisa „Ludzkie zoo”.
Podobno to naturalne dla człowieka, że wiecznie poszukuje nowych i silnych impulsów ze swojego otoczenia. Jeśli bodźce, które otrzymuje są zbyt słabe tworzy superbodźce. I tak jak normalny bodziec wywołuje normalną reakcję tak superbodziec superreakcję. W celu stworzenia superbodźca można też zredukować wszystko to co nieistotne. I tak wyjeżdżamy w superpodróż. Nie jest zwykła bo będzie trwać bardzo długo. To jednak nie wystarczy. To jest superbodziec dla nas samych, co jednak dla tych którzy będę o tym jedynie czytać, słuchać lub oglądać na zdjęciach? By wywołać superreakcję trzeba doświadczać superprzygód na superplaży. Eliminujemy tłum i śmieci. Nie wspominamy o zwyczajności, zmęczeniu i znudzeniu kolejnym podobnym miejscem. I mamy superbodziec gotowy. Nie chodzi tu tylko o zdjęcia. Podkolorować można wszystko – przygody, ważność w pracy, własną niezastąpioność. I tak jak wierzymy w podkolorowane zdjęcia tak samo nabieramy się na superżycie. Tyle tylko, że to superżycie zawsze należy do kogoś innego. Wiem, bo sama często padam ofiarą cudzych superhistorii. Życie z wiecznym uśmiechem na twarzy, przekuwanie porażki w sukces. Wierzę w to, że nikt poza mną się nie stresuje, nie boi, a każda nowa aktywność od samego początku sprawia mu przyjemność. I tylko ja jedyna jestem tą, która nadal czuje się niepewnie. Chciałabym spojrzeć na siebie jak obserwator i zobaczyć co ja podkolorowuję, a o czym nawet nie wiem. Ja znam cały swój pakiet, ale czy obserwator widzi tylko opakowanie? Opakowanie może być przepiękne i kryć coś zwykłego. Może też być odwrotnie. Warto więc pamiętać, że moje myślenie o innych nie jest tożsame z ich myśleniem o samych sobie. Ja widzę wycinek życia, przygód, a oni znają całą swoją codzienność.
Dlatego czasem własne życie sprawia zawód. Przeżywając je chciałoby się czuć to co się czuje czytając czy słysząc o cudzym życiu. Chciałoby się mieć emocje jak wtedy, gdy ktoś po trochu opowiada o tym co się stało, nigdy nie zdradzając wszystkiego. Zachowywanie nudnych szczegółów czy podkolorowanie tych ciekawych czyni superczłowiekiem.
Jaki z tego morał? Może czas przestać wierzyć, że superżycie czy superpodróż istnieją, chociaż zawsze będzie istnieć pokusa, żeby się na to nabrać. Superżycia świetnie się sprzedają, mogą być nawet świetną inspiracją. Tyle tylko, że samemu nigdy takiego nie będzie się miało, a to już budzi frustrację. Siebie samego nie oszukasz, nie wytniesz sobie co lepszych fragmentów i magicznym przyciskiem nie zlikwidujesz tego co niewygodne. To nie złożenie broni, to zaprzestanie walki z wiatrakami. Dobre życie wystarczy, nie musi być super. To i tak dużo.