Witamy na naszej stronie!

Zapraszamy do oglądania i czytania pocztówek wysyłanych przez nas z różnych zakątków świata.

Nowy refluks >>> Rok po powrocie

>>> MAPA <<< >>> KALENDARZ <<<

 Po 961 dniach zakończyła się nasza podróż dookoła świata. 

 

Ekwador, Kolumbia, Wenezuela

Ostatni filmik: 24 > Ekwador, Kolumbia, Wenezuela

 

 

 

Mapa

Zaczęliśmy od odwiedzin znajomych w Finlandii, później była Rosja, Mongolia, Chiny, Indie..., Australia, Nowa Zelandia i Ameryka Południowa, Środkowa i Północna. Obecnie można nas spotkać gdzieś w Warszawie. Zobacz naszą trasę >>>

'Wprawki'

Nasze wspólne podróżowanie zaczęło się od Rumunii. Później była Turcja, Syria i Jordania oraz podróż poślubna na Kretę. Jak chcesz zobaczyć co tam porabialiśmy to zajrzyj tu  »»»

Filmiki

Czasami coś nakręcimy i zmontujemy. Jak dotychczas sylwestrowy hit "Ona tańczy dla mnie" podobał się najbardziej. Oczywiście w podróży 'zawsze' jest problem z wolnym czasem, więc teledyski pojawiają się z lekkim opóźnieniem. Filmiki umieszczamy na You Tube, a linki można znaleźć tu »»»

Księga Gości

Czytanie komentarzy pod zdjęciami i wpisów w księdze gości sprawia nam ogromną frajdę, więc nie krępujcie się! »»»

O nas

Oto co o sobie myślimy, a raczej myśleliśmy, jeszcze przed opuszczeniem ojczyzny i rozpoczęciem naszej podróży dookoła świata. Żona o mężu i mąż o żonie »»»

Kontakt

Wróciliśmy do Warszawy.
  • tel.: +48608853724

11-15 kwiecień 2014 roku (611-615 dzień)

Prowincja Buenos Aires ... czyli nuuuuuuuuuuuuuuda panie

Prowincja Buenos Aires

No i w końcu nas wypuścili i rozpoczęliśmy najbardziej monotonny i męczący tydzień naszej podróży, czyli 1500 kilometrów bez żadnych atrakcji za to z zimnem i wiatrem (trochę za wcześnie ucieszyliśmy się ze zmiany pogody). W dodatku wjechaliśmy w najbardziej zatłoczony region Argentyny. Niezależne badania dwóch ośrodków badawczych (jeden ośrodek jechał na rojo drugi na negro) potwierdziły w dwóch niezależnych badaniach prowadzonych na dowolnie wybranych odcinkach pięćdziesięciu kilometrów, że na takim dystansie minęły nas średnio 143 ciężarówki. W praktyce oznacza to średnio 143 ciosy na klatę i kilkaset podbródkowych. Nie będę wspominać o ciężarówkach wyprzedzających, które dosłownie przytulały się do nas z prędkością 100 km/h. Tylu środkowych palców co w tym tygodniu nie pokazałam w całym swoim życiu.

Z przyjemniejszych rzeczy odwiedziliśmy Carolinę i Davida, których poznaliśmy w Salta i prawie załapaliśmy się na zlot motocyklistów argentyńskich. Poza tym dumni, że udało nam się dobrze wyliczyć ile argentyńskich peso będziemy potrzebować (co jest dość istotne bo są niewiele warte w sąsiednich krajach) wydaliśmy ostatnie grosze na paliwo. Jakże byliśmy zaskoczeni, gdy okazało się, że tuż przed granicą jest jedyny chyba w Argentynie most, gdzie nawet motory muszą płacić. A u nas ani peso argentyńskich, ani urugwajskich, ani nawet dolarów, a kartą zapłacić się nie da. Sytuacja wymagała rozmowy z szefem wszystkich szefów, który stwierdził, że po prostu za nas zapłaci. Chcieliśmy się odwdzięczyć najlepszym argentyńskim dulce de leche, czyli czymś pomiędzy kajmakiem, a wyciągiem z krówek ciągutek z dawnych lat, ale na szczęście pan niczego nie chciał w zamian. Na szczęście, bo od mniej więcej dwóch miesięcy pielęgnujemy nowe uzależnienie – dulce z herbatnikami, a zrobiliśmy zbyt mały zapas, żeby się dzielić.

wroc1 wzor dalej1
Prov.BA
 Most naprawiony, więc czas zapakować ruskie torby i ruszyć w drogę.
Prov.BA
 Płasko i daleko
Prov.BA
 Postój w Bahia Blanca
Prov.BA
 Zbyt niski poziom wody dla młodzieży
Prov.BA
 Bahia Blanca
Prov.BA
 Przy uniwersytecie w Bahia Blanca
Prov.BA
 Sprzeciwiamy się!
Prov.BA
 Ostatnia próba pod czujnym okiem reżysera.
Prov.BA
 Rodzinne zdjęcie z Carlosem Gardel, czyli ruszamy w tango z Caroliną i Davidem.
Prov.BA
 Ochrona w banku czuwa
Prov.BA
 W gościnie u naszych znajomych w Bahia Blanca. Muchas gracias amigos!
Prov.BA
 Simona
Prov.BA
 Katedra Nuestra Señora del Rosario w Azul
Prov.BA
 Azul
Prov.BA
 Pawie na barze, czyli ostatni kemping w Argentynie
Prov.BA
 Atrakcją ośrodka wypoczynkowego jest przerobiona na hotel barka.
Prov.BA
 Oczywiście była też dzika zwierzyna.
Prov.BA
 Struś wpadł na herbatkę
Prov.BA
 Pierwsza kontrola policyjna w Ameryce Południowej, która skończyła się wertowaniem dokumentów.
Prov.BA
 Niestety Olgi nie było w domu!
Prov.BA
Małe papuzie gniazdko

 

wroc1 wzor dalej1

29 marzec - 10 kwiecień 2014 roku (598-610 dzień)

Patagonia cz.II ... czyli mañana wśród dzikich zwierząt

Patagonia cz.II

Ta część Patagonii nie jest już taka piękna jak południe Chile i Argentyny. Tutaj za to można pooglądać zwierzaki, poczynając od wędrujących po jezdni pancerników kończąc na gigantycznych słoniach morskich. Gdzieś po środku mieszczą się kolonie pingwinów. Przy okazji podglądania argentyńskiej fauny, dziwujemy się nad logiką Argentyńczyków. I tak na przykład w hotelu „A” pytamy o cenę. Za drogo więc dopytujemy o coś tańszego. Okazują się dość pomocni i kierują nas do Hotelu „B”. Hotel „B” zamknięty, a na drzwiach wisi kartka „Informacji udziela hotel A”. No to udzielili. Taki proceder zdarzył nam się nie raz, a zważywszy, że dość rzadko korzystamy z hoteli, można przypuszczać, że jest regułą. Dziwnie pokrętna logika rządzi również w sektorze obuwniczym. Szewc nr 1 przenosi właśnie lokal więc ma dwutygodniową przerwę. Wysyła nas do szewca nr 2, po czym, gdy po dwudziestominutowym spacerze prawie docieramy na miejsce podjeżdża do nas samochodem i wyjaśnia, że rzekomy szewc nr 2 to właśnie jego nowy lokal, a butów nie może zreperować, bo nie ma stosownych materiałów. Dziwny jest ten świat.

A poza tym nuda. Długa i monotonna jazda po płaskim. Na szczęście z każdym kilometrem robi się coraz cieplej, a wiatr nie zsadza nas już z motorów. Aura postanowiła nas jednak jeszcze zaskoczyć. Dwa dni ulewy i zerwało most na rzece. Za to znowu objawia się specyficzny sposób udzielania informacji. W zależności od źródła droga ma być otwarta za dwa dni lub dwa tygodnie. Poziom wody podobno nadal jest zbyt wysoki, żeby przekroczyć ją bez mostu. Objazd jest – można zrobić kółko przez pół kraju i nadłożyć jakieś dwa tysiące kilometrów, ale podobno w połowie „objazdu” też są nieprzejezdne miejsca. Teoretycznie można też pojechać trzysta kilometrów szutrem, ale policjanci twierdzą, że nawet jeśli deszcze całkowicie nie rozmyły drogi to biegnie ona przez prywatne pola i jest pozagradzana zamkniętymi na kłódkę bramami. Jednym słowem utknęliśmy. Jutro może jednak ruszymy, żeby na własne oczy przekonać się czy faktycznie nie da się tej rzeki sforsować. Jeśli się nie da założymy obóz przy zarwanym moście i będziemy wywierać presję na naprawiaczy, o ile w ogóle tam są, bo co do tego też mamy spore wątpliwości. Przy okazji tylko dodam, że most nie zarwał się na jakiejś podrzędnej wiejskiej drodze, a na jednej z dwóch dróg krajowych łączących północ z południem. Pomimo jednak odcięcia połowy kraju od dostaw paliwa i jedzenia priorytet ma zasada „mañana por la mañana”.

wroc1 wzor dalej1
Patagonia cz.II
 Rozpoczynamy podróż na północ. Przed nami tysiące (dwa) kilometrów Patagonii. Start: Rio Turbio.
 Patagonia cz.II
 W Rio Gallegos było arcyciekawie. Aż tak nam się podobało, że spędziliśmy ten czas w hostelu.
 Patagonia cz.II
 Komu w drogę temu... nuda.
 Patagonia cz.II
 Od czasu do czasu natykaliśmy się na zwierzaki.
 Patagonia cz.II
 Płochliwe te flamingi
 Patagonia cz.II
 Przed nami pierwsza kraina pingwinów. Drogowskaz z Parku Narodowym Monte León.
 Patagonia cz.II
 Osiwiałe trawy
 Patagonia cz.II
 Mieszkańcy Parku Narodowego Monte León - Pingüinos magallánicos.
 Patagonia cz.II
 Nowe nadzienie dla poduszek
 Patagonia cz.II
 Park Narodowy Monte León
 Patagonia cz.II
 Prezes
 Patagonia cz.II
 Czekają tylko aż im się nowe pióra pokażą i uciekają na północ.
 Patagonia cz.II
 Park Narodowy Monte León
 Patagonia cz.II
 Cabeza de León, czyli gdzie znaleźć tę "głowę lwa"?
 Patagonia cz.II
 Norki mieszkańców
 Patagonia cz.II
 Ocean Atlantycki
 Patagonia cz.II
 Schronienie pod pomostem
 Patagonia cz.II
 Jak pingwin zaczyna kręcić głową to znaczy, że trochę za blisko się do niego zbliżyliśmy.
 Patagonia cz.II
 Zdjęcie z Panem Prezesem
 Patagonia cz.II
 Buzi buzi
 Patagonia cz.II
 A te trochę mniej przyzwoite
 Patagonia cz.II
Z pumą "you never walk alone"
 Patagonia cz.II
 Estancia León
 Patagonia cz.II
 Trzymamy się zawsze blisko promocji, czyli gazeting w praktyce.
 Patagonia cz.II
 Po każdym deszczyku istnieje ryzyko powodzi - w Piedra Buena nad rzeką Santa Cruz.
 Patagonia cz.II
 Najniższy punkt na kontynencie - Laguna del Carbón (−105 m).
Patagonia cz.II
 Las Malvinas son Argentinas - dotarliśmy do San Julián
 Patagonia cz.II
 Bailamos
 Patagonia cz.II
 Spacer nad wybrzeżem w Puerto San Julián
 Patagonia cz.II
 Fernando de Magallanes rządzi
 Patagonia cz.II
 "O właśnie w tym miejscu mnie swędziało!"
 Patagonia cz.II
 Gra w statki część II (pierwsza była w Helsinkach)
 Patagonia cz.II
 Czuć było okowitę od tego jegomościa. Czy nie przypomina wam Lenina?
 Patagonia cz.II
 Dostała po paluszkach
 Patagonia cz.II
 Z wizytą u kapitana
 Patagonia cz.II
 Pojedyncze te koje na łajbie
 Patagonia cz.II
 Marzenia się spełniają - skrzynia pełna skarbów!
 Patagonia cz.II
 Na statku Nao Victoria
 Patagonia cz.II
 Nad oceanem
 Patagonia cz.II
 Nao Victoria
 Patagonia cz.II
 Nao Victoria
 Patagonia cz.II
 Były płacz i zawodzenie ale i tak karuzeli nie otworzyli.
 Patagonia cz.II
 Chcecie to macie (poziom średni): zagadka z cyklu "gdzie jest Sława?". Tym razem wersja rozbudowana - podaj kolor kolczyków.
 Patagonia cz.II
31 marca 1520 roku dotarła tu ekspedycja Magellana, a następnego dnia odprawiono pierwszą mszę. Pierwszego kwietnia trafiliśmy więc na lokalne święto.
Patagonia cz.II
 Zaszyliśmy się (zakryliśmy) w luksusowych okolicznościach.
 Patagonia cz.II
 Mały motorowy jubileusz
 Patagonia cz.II
 Czas na wizytę paleontologiczną
 Patagonia cz.II
 Jedziemy do skamieniałych drzew w Parku Narodowym Bosques Petrificados
 Patagonia cz.II
 Park Narodowy Bosques Petrificados
 Patagonia cz.II
 Znajdują się tu skamieniałe gigantyczne drzewa
 Patagonia cz.II
 Drzewa miały nawet 35 metrów długości a pień 3 metry średnicy.
Patagonia cz.II
 Zdjęcie Sławy przy kamieniu
 Patagonia cz.II
 W tle wulkan Madre e Hija
 Patagonia cz.II
 Kto by pomyślał, że to było drzewo?!
 Patagonia cz.II
 Wiadomość dla B&A&A: prosimy o takie płytki w naszej łazience! Chyba przewidujecie dla nas łazienkę?
 Patagonia cz.II
 Zdjęcie kamienia przy Sławie
 Patagonia cz.II
  Park Narodowy Bosques Petrificados
 Patagonia cz.II
 Materiał na kamienno-drewniany stolik
 Patagonia cz.II
  Park Narodowy Bosques Petrificados
 Patagonia cz.II
  Park Narodowy Bosques Petrificados
 Patagonia cz.II
 Las na wzgórzu
 Patagonia cz.II
 Mieszkańcy kempingu w Estancia Paloma
 Patagonia cz.II
 Estancia Paloma na odludziu
 Patagonia cz.II
 A kto to?
 Patagonia cz.II
 Natknęliśmy się na kilka pancerników
 Patagonia cz.II
 Były też pokraczne jaszczurki
 Patagonia cz.II
 Kolejne kilometry Ruta 3
 Patagonia cz.II
 Śniadanie w wyjątkowych okolicznościach - Caleta Olivia
 Patagonia cz.II
 Patagonia to królestwo naftowe Argentyny
 Patagonia cz.II
 Nad Oceanem Atlantyckim w Rada Tilly
 Patagonia cz.II
 Druciany podarek od wędrownego brazylijskiego wyrabiacza biżuterii
 Patagonia cz.II
 Sztuka oceaniczna
 Patagonia cz.II
 Dowiedzieliśmy się z FB, że ten styl zdjęć zwie się "samojebką". Co za wulgaryzmy w tej nowomowie...
 Patagonia cz.II
 Ten dom nad oceanem przypomniał bardziej meczet
 Patagonia cz.II
 A gdy zrobi się ciemno trzeba rozbić się w krzakach.
 Patagonia cz.II
 W pingwiniej twierdzy w Punta Tombo
 Patagonia cz.II
 Punta Tombo
 Patagonia cz.II
 Luneta na nic się nie przydała, więc ruszyliśmy na penetrację okolicy.
 Patagonia cz.II
 Obraliśmy odpowiedni kierunek...
 Patagonia cz.II
 ...i zahaczyliśmy jeszcze tylko o sale pokazową.
Patagonia cz.II 
 Punta Tombo
 Patagonia cz.II
 Krzysiek i jego jaja
 Patagonia cz.II
 W Patagonii aż roi się od gunacos.
 Patagonia cz.II
 Ale przecież była mowa o pingwinach.
 Patagonia cz.II
 Szacuje się, że w Punta Tombo przebywa nawet pół miliona pingwinów.
 Patagonia cz.II
 Były tańce...
 Patagonia cz.II
 ...zabawa w chowanego....
 Patagonia cz.II
 ...miłosne schadzki...
 Patagonia cz.II
 ...bal przebierańców...
 Patagonia cz.II
 Ogólnie szalenie nam się podobało.
 Patagonia cz.II
 Tym bardziej, że podczas dwugodzinnego spaceru byliśmy tylko my i pingiwny.
 Patagonia cz.II
 A zwierzaki były tak uprzejme, że spytane o drogę z chęcią ją nam wskazywały.
 Patagonia cz.II
 Były też inne stworzenia ale w zdecydowanej mniejszości.
 Patagonia cz.II
 System grzewczy
 Patagonia cz.II
 Punta Tombo
 Patagonia cz.II
 Jeden nas trochę przegonił
 Patagonia cz.II
 Czas na kąpiel
 Patagonia cz.II
 Punta Tombo
 Patagonia cz.II
 Jedna z dwóch plaż dla naturystów udostępniona zwiedzającym
 Patagonia cz.II
 Harce w oceanie
 Patagonia cz.II
 "Ścigamy sie do końca kładki!"
 Patagonia cz.II
 Gdy nie ma dzieci w domu... Młodzież popłynęła już w lutym na północ, więc dorosłe osobniki miały trochę czasu dla siebie.
 Patagonia cz.II
 Złapany na gorącym uczynku
 Patagonia cz.II
 Gość przy posiłku
 Patagonia cz.II
 W poszukiwaniu słoni morskich wybraliśmy się na Isla Escondida
 Patagonia cz.II
 Nowe papucie
 Patagonia cz.II
 Isla Escondida
 Patagonia cz.II
 Isla Escondida
 Patagonia cz.II
 Słonice są najpiękniejsze
 Patagonia cz.II
 Szef stada trochę na nas nawrzeszczał
 Patagonia cz.II
 Ciekawostka: słonie morskie spędzają 80% czasu w wodzie, potrafią wytrzymać bez pobierania powietrza ponad 80 minut i nurkują do głębokości 1500 m.
 Patagonia cz.II
 O mały włos a wpadlibyśmy w pajęczynę
 Patagonia cz.II
 To największe ssaki drapieżne z rodziny fokowatych - odbyła się nawet walka na gołe klaty.
 Patagonia cz.II
 Leniwe stadko
 Patagonia cz.II
 Królowa plaży
 Patagonia cz.II
 Samce osiągają nawet długość 6 m przy masie blisko 4 ton.
 Patagonia cz.II
Największy słoń jakiego widzieliśmy. Na szczęście ssaki te nie żywią się ludźmi :)
 Patagonia cz.II
 Teraz Pan ma relaks!
 Patagonia cz.II
 Namiot jest nagi - na kempingu w Playa Union
Patagonia cz.II 
 Monumento al Indio Tehuelche w Puerto Madryn.
Patagonia cz.II
 Na pomoście w Puerto Madryn
Patagonia cz.II
 Puerto Madryn
Patagonia cz.II
 Umilamy sobie czas czekając na otwarcie drogi na północ.
Patagonia cz.II
 Sztuka uliczna w Puerto Madryn
Patagonia cz.II
 Argentyńska mañana, czyli bla bla bla.
wroc1 wzor dalej1

 

 

22-25 styczeń 2014 roku (532-535 dzień)

Mendoza ... czyli trochę o rzucaniu mięsem i wydawaniu kasy

374

Dojeżdżamy do Mendozy – krainy winem płynącej. Ogarnia nas jednak zdziwienie, kiedy cena hostelu okazuje się dwa razy wyższa niż w Internecie. Sprawdzamy jeszcze raz i pokazujemy recepcjonistce, a ona jak gdyby nigdy nic, że tak przez Internet taniej – taka promocja. To pozwoli Pani, że my tu sobie chwilę przycupniemy i sobie zarezerwujemy…

Zdarza nam się wspominać o pieniądzach, a raczej oszczędnym ich wydawaniu nie dlatego, że jesteśmy sknerusami, ale dlatego, że w czasie podróży inaczej na pieniądze patrzymy. Dopóki byliśmy w domu i co miesiąc na konto wpływała pensja, łatwiej było wydawać. Teraz, gdy jedynie wydajemy wcześniej zarobione pieniądze jesteśmy bardziej ostrożni, bo wiemy, że każda niepotrzebnie wydana kwota skraca naszą podróż. Szczególnie wyczuleni jesteśmy na tzw. podatek od białej twarzy. Mamy ogromną nadzieję, że w Polsce już się tego podatku nie pobiera, ale przecież jeszcze niedawno w wielu miejscach panowało przekonanie, że obcokrajowcy mają pieniądze, więc można policzyć im podwójnie.

Wieczorem natomiast, w ramach oszczędnego podróżowania, skoczyliśmy do knajpy na steka. Dość przeciętnego, więc kolejnego usmażyliśmy już sobie sami.

Drogą 365 zakrętów dojeżdżamy do Uspallata. Na ten moment żegnamy Argentynę i postanawiamy to zrobić na sposób argentyński w wersji mikro. Zakupiliśmy cztery kiełbaski (wersja makro dla Argentyńczyków to to też cztery kiełbaski tyle, że okraszone kilogramem innego mięsa, co stanowi zestaw na jedną osobę) i podrzuciliśmy je na rozpalony przez innych mieszkańców kempingu ruszcik. Nad ranem ruszyliśmy w stronę chilijskiej granicy drogą z widokiem na prawie siedmiotysięczną i ośnieżoną Aconcagua.

wroc1 wzor dalej1
Mendoza
 Kozia autostrada
Mendoza
 Góralska kapliczka
Mendoza
 Mendoza to region winnic
Mendoza
 W hotelowym autobusie
Mendoza
 Mendoza
Mendoza
 W parku España
Mendoza
 Największy plac w tym mieście to Plaza Independencia
Mendoza
 Stek z argentyńskich szczęśliwych krówek
Mendoza
 Mendoza po zmroku
Mendoza
 Ekomiotła
Mendoza
 Pasaż handlowy San Martin
Mendoza
 Pasaż handlowy San Martin
Mendoza
 Kolejny plac w mieście
Mendoza
 Ławeczka dla Cristobala
Mendoza
 W parku San Martin
Mendoza
 Powrót do dzieciństwa
Mendoza
 Mendoza
Mendoza
 Szerokie zadrzewione aleje to znak rozpoznawczy Mendozy
Mendoza
 Trochę wody dla ochłody
Mendoza
 Ruszamy w drogę powrotną do Chile
Mendoza
 Cuda w rezerwacie
Mendoza
 Ogród kaktusowy w Villavicencio
Mendoza
 Zaczynają się zakrętasy
Mendoza
 Jest ich podobno 365
Mendoza
 Na przełęczy
Mendoza
 UFO wylądowało
Mendoza
 Niestety widoczność tego dnia była ograniczona, więc Aconcagua ukazała tylko czubek.
Mendoza
 Ciekawe skały po drodze
Mendoza
 Jadąc w kierunku Chile
Mendoza
 Droga nr 52 sprawiła nam trochę kłopotów
Mendoza
 Przy kapliczkach często można znaleźć puste butelki
Mendoza
 Ostatni nocleg przed granicą
Mendoza
 Spacer po Uspallata
Mendoza
 Konie też ruszyły na kemping
Mendoza
 Kocie kulki przy recepcji
Mendoza
 Szaleństwo grillowe
Mendoza
 Nasz sektor
Mendoza
 Naciąganie łańcucha z ekspertem
Mendoza
 Andy
Mendoza
 Kiedyś można było przedostać się do Chile pociągiem.
Mendoza
 Doliną przepływa rzeka Mendoza
Mendoza
 Gdzieś przy drodze nr 7
Mendoza
 Andy
Mendoza
 Na cmentarzu wspinaczy
Mendoza
 Aconcagua zabrała już sporo ludzkich istnień
Mendoza
 Symboliczne nagrobki
Mendoza
 Pozostałosci po kolei
Mendoza
 Zbiorniki minerałów Puente del Inca
Mendoza
 Puente del Inca - naturalny kamienny most zabarwiony przez osady mineralne
Mendoza
 Nawet latający spodek można sprytnie wykorzystać
Mendoza
 Tym razem nieco lepsza widoczność na najwyższy szczyt Ameryki Południowej
Mendoza
 Tunel kolejowy
Mendoza
 Trochę lodowca na horyzoncie
Mendoza
 Tym razem tunel dla drogowców
Mendoza
 Czekając na odprawę graniczną

 

wroc1 wzor dalej1

12-20 marzec 2014 roku (581-589 dzień)

Patagonia cz.I ... czyli góry, lodowce i wiatr na końcu świata

Patagonia cz.I

Nie wie co to wiatr ten, kto nie był w Patagonii! Chile i Argentyna doświadczyły nas już chyba wszystkimi warunkami drogowymi. Brakuje tylko jazdy po śniegu. Wracając jednak do wiatru. Ja rozumiem, że wieje, czapki z głów zrywa, ale żeby zaraz kobitę z motorem tyłem do kierunku jazdy obrócić!

Wiatr to też zimno. Kolejne warstwy ubrań nie pomagają, więc stosujemy gazeting. Tym, którym nie chce się zajrzeć do Wikipedii, przypominamy, że gazeting to stara metoda grzewcza wynaleziona przez bezdomnych, a przypomniana nam przez mojego tatę, polegająca na obkładaniu powierzchni cielnych gazetami, celem zatrzymania ciepła. Doskonale się do tego nadają strony ze skandalami i gorącymi romansami. Pod względem wytrzymałości natomiast, foldery turystyczne nie mają sobie równych.

Po prawie półtora miesiąca pod namiotem w końcu mamy łóżko! Najśmieszniejsze jednak jest to, że wcale lepiej się nie wysypiamy. Jakoś tak miękko i luźno bez kilku warstw ubrań. Na zewnątrz jednak pada, więc całkiem miło wracać do ciepełka po wycieczkach w okolice Cerro Torre i Fitz Roy.

Aby chociaż trochę oddać rzeczywistość ta część wpisu powinna wyglądać mniej więcej tak: O, kurcze! Piękny! Oooooo! Niemożliwe! Aleeee! I tak przez pół dnia. Mowa o lodowcu Perito Moreno. Mimo, że lało, wiało i było zimno przez kilka godzin nie mogliśmy oderwać od niego wzroku. Zdjęcia w niewielkim jedynie stopniu oddają jego wielkość i piękno, szczególnie, że światło nie dopisało.

Wracamy jeszcze na chwilę do Chile. Mamy jednak dość wiatru. Jazda na motorach miała być przyjemnością, a nie ciągłą walką z żywiołem, a tu wiatr z boku miota nami tak, że trudno utrzymać się na swoim pasie. Poza tym robi się coraz zimniej. Po krótkiej naradzie, w czasie której wiało niemiłosiernie, że aż musieliśmy krzyczeć do siebie, postanawiamy zostawić motory w małym miasteczku z trzema ulicami na krzyż, za to z posterunkiem karabinierów. Spakowaliśmy to co niezbędne na trekking, opakowaliśmy nasze maszyny i w ciągu kilku minut złapaliśmy stopa do granicy. A że miotało nawet samochodem z napędem na cztery koła, w cieplutkim wnętrzu utwierdziliśmy się w słuszności naszej decyzji.

wroc1 wzor dalej1
Patagonia cz.I
Jedna droga się kończy, druga się zaczyna. Witamy w "słonecznej" Argentynie!
Patagonia cz.I
 Jak na drugie śniadanie przystało... Wyjątkowe okoliczności nad jeziorem Buenos Aires.
Patagonia cz.I
 Jezioro Buenos Aires
Patagonia cz.I
 Zegar słoneczny działa tu wyśmienicie.
Patagonia cz.I
 Patagonia
Patagonia cz.I
 Zachód słońca w Bajo Caracoles
Patagonia cz.I

 Na półoficjalnym kempingu u cumkającego gauczo.

Patagonia cz.I
 Oblepiona stajca benzynowa w Bajo Caracoles
Patagonia cz.I
 Patagonia
Patagonia cz.I
 Uwaga zwierzaki na drodze!
Patagonia cz.I
 Patagonia
Patagonia cz.I
 Sporo już położyli asfaltu ale trzeba też zmierzyć się z "porypaną" drogą.
Patagonia cz.I
 Patagonia
Patagonia cz.I
 Patagonia
Patagonia cz.I
 Patagonia
Patagonia cz.I
 Patagonia
Patagonia cz.I
 W pobliżu jeziora Viedma - lodowiec wylewa się do wody.
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Fitz Roy (3405 m n.p.m.) złowrogo wynurza się zza chmur.
Patagonia cz.I
 Kapliczka w Chalten
Patagonia cz.I
 Pyszności
Patagonia cz.I
 Śmieciarz z Chalten
Patagonia cz.I
 W nocy spadło trochę śniegu
Patagonia cz.I
 Wesoła przyczepa w Chalten
Patagonia cz.I
 Ruszamy na spacer po okolicznych górkach
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Deszczyk
Patagonia cz.I
 Od lewej Cerro Torre (3133 m n.p.m.), torre Egger, punta Herron, aguja Standhart
Patagonia cz.I
 Laguna Torre
Patagonia cz.I
 Laguna Torre
Patagonia cz.I
 Laguna Torre
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Laguna Madre e Hija
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Grzybki są tu rzadkością
Patagonia cz.I
 Reaktywacja cyklu "Gdzie jest Sława?" - na zachętę prosta zagadka :)
Patagonia cz.I
 Zdobyliśmy trochę wyciągu z trującej żaby do naszych strzał.
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Laguna Capri
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Drugi dzień pieszej wycieczki po parku
Patagonia cz.I
 Rio de las Vueltas
Patagonia cz.I
 Fitz Roy w pełnej krasie
Patagonia cz.I
 A co jak się natrafi na użyźniony kawałek ziemi?
Patagonia cz.I
 Laguna Madre
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Fitz Roy
Patagonia cz.I
Laguna de los Tres
Patagonia cz.I
 Fitz Roy
Patagonia cz.I
 Drugie śniadanie z widokiem :)
Patagonia cz.I
 Pogoda była rewelacyjna i o dziwo wcale nie wiało.
Patagonia cz.I
 Czarne Pantery pod Fitz Roy'em
Patagonia cz.I
 Sesja zdjęciowa
Patagonia cz.I
 Laguna de los Tres
Patagonia cz.I
 Laguna Sucia
Patagonia cz.I
 Przelot nad okolicą
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Park Narodowy Los Glaciares
Patagonia cz.I
 Pocztówki z końca Świata - opróżniliśmy z rozkoszą
Patagonia cz.I
 W kapitalnym hostelu w Chalten byliśmy gośćmi basisty zespołu Siete Venas (polecamy!)
Patagonia cz.I
 Czas jechać dalej - Cerro Torre i Fitz Roy pozostały w tyle.
Patagonia cz.I
 Jezioro Argentino
Patagonia cz.I
 Patagonia
Patagonia cz.I
 Rio La Leona
Patagonia cz.I
 Rio Santa Cruz
Patagonia cz.I
 Na pogaduszkach w El Calafate
Patagonia cz.I
 Główna atrakcja regionu to lodowiec Perito Moreno
Patagonia cz.I
To jeden z 48 lodowców Południowego Pola Lodowego w Patagonii
Patagonia cz.I
Dookoła czoła lodowca wybudowano mnóstwo ścieżek.
Patagonia cz.I
 Wysokość czoła lodowca to nawet 60 metrów
Patagonia cz.I
 Spędziliśmy tam cały dzień gapiąc się jak zahipnotyzowani.
Patagonia cz.I
 Niestety pogoda nie dopisała i defragmentacja lodowca zdarzała się rzadko.
Patagonia cz.I
 Ale i tak było pięknie!
Patagonia cz.I
 Mieszają się tu wody los Themphanos i Brazo Rico
Patagonia cz.I
 Lodowiec Perito Moreno i jego pięć kilometrów długości
Patagonia cz.I
 Lodowiec Perito Moreno
Patagonia cz.I
 Lodowe żelki
Patagonia cz.I
 Lodowiec Perito Moreno
Patagonia cz.I
 Lodowiec Perito Moreno
Patagonia cz.I
 Lodowiec Perito Moreno
Patagonia cz.I
 Średnia wysokość lodowca to 74 metry
Patagonia cz.I
 Perito Moreno to jeden z trzech lodowców Patagonii, który wciąż rośnie.
Patagonia cz.I
 Ruszyliśmy w kierunku Rio Turbio
Patagonia cz.I
 Wiatr tak nami poniewierał, że zostawiliśmy paczkę na posterunku policji i dalej ruszyliśmy z dobytkiem na grzbietach.
Patagonia cz.I
 Autostop zadziałał wyśmiencie. W luksusowych warunkach zmierzamy do Chile.

 

wroc1 wzor dalej1

17-21 styczeń 2014 roku (527-531 dzień)

La Rioja ... czyli rwących rzek i wesołych kempingów ciąg dalszy

326

Piękna pogoda, która towarzyszyła nam na kempingu i przy pierwszych kilometrach podróży nie wiadomo kiedy znowu zmieniła się w burzę z piorunami, a spływająca z gór woda już drugi raz zmusiła nas do nieplanowanego noclegu. Wypatrzyliśmy w pobliżu gospodarstwo, gdzie przywitała nas gromadka kobiet. Szkoda, że dopiero po kolacji okazało się, że gotują dla okolicznych mieszkańców. Jednak po wcześniejszej nocy u podejrzanie wyglądającego dziadka i jego kolegi, nocleg w garażu wesołych kuchareczek nawet z naszymi standardowymi daniami kempingowymi to i tak sama przyjemność.

Jak się człowiek przyzwyczai, że coś kosztuje określoną kwotę to potem wszystko powyżej wydaje mu się drogie. Łatwo zapomnieć, że czasem warto przeliczyć sobie na złotówki, aby okazało się, że wcale drogo nie jest. Tym razem zapomnieliśmy o matematyce i mimo, że przypadkiem znaleziony kemping był ładny, zielony i przede wszystkim cichy (a już za samą ciszę warto dopłacić), postanawiamy podjechać dalej. Akcja poszukiwawcza zakończyła się złapaniem gumy, a kemping, który miał być położony w pięknych okolicznościach przyrody okazał się miejscem fiesty na kilka tysięcy osób. Tu już przypomnieliśmy sobie o matematyce i nagle cena pierwszego kempingu przestała być przesadzona. Szkoda tylko, że zamiast sączyć sobie piwko pod drzewkiem jeździliśmy po krzakach i łataliśmy dętkę. Kiedyś jednak musiało to nastąpić i przynajmniej wiemy, że z przednim kołem sobie poradzimy.

Wydawałoby się, że po półtorej roku w drodze starzy z nas wyjadacze i wygi nie do naciągnięcia. Wystarczyło jednak byśmy poczuli błysk fleszy, czerwone dywany i zainteresowanie mediów by wpaść jak śliweczki w kompot. A wszystko to za sprawą niewinnie wyglądającego sprzedawcy ze sklepu z dżemikami dla turystów. Najpierw nas zaczepił, pogadał, poczęstował winogronami i dał spróbować miejscowego wina. Potem wyciągnął dyktafon, powiedział, że pracuje w lokalnym radio i zrobił z nami wywiad. A potem na wieść o tym, że potrzebny nam makaron wsypał do torebki rodzynek, zważył je i wyciągnął rękę po kasę, a my zbajerowani wcześniejszą gościnnością bez mrugnięcia okiem zapłaciliśmy. Nie był to przekręt stulecia, rodzynki były bardzo smaczne, a pan włożył wiele wysiłku by je sprzedać, nie zmienia to jednak faktu, że nie planowaliśmy tego zakupu.

 

wroc1 wzor dalej1
La Rioja
 Gdzie się podziała droga?
 La Rioja
 Na szczęście tylko przy brzegach było głębiej
La Rioja
 Jedziemy ruta 40 - nad rzeką Santa Maria
329a
Nocleg u kuchareczek
 La Rioja
 Pożegnanie z czerwonymi górami
 La Rioja
 Prowincja Catamarca
 La Rioja
 Strumyk po ulewie
 La Rioja
 W pobliżu Londres
 La Rioja
 Muzeum inkaskie Shincal
 La Rioja
 Ruszamy na spacer po okolicy
 La Rioja
 Jeden z zrekonstruowanych baraków w indiańskim miasteczku
 La Rioja
 Shincal - miejsce zyskało na znaczeniu po inwazji Quechua na przełomie XV/XVI wieku
 La Rioja
 Shincal
 La Rioja
 Schody na wzgórze ushnu - ten mały kopiec to symbol władzy Inków
 La Rioja
 Stróż przy motorach
 La Rioja
 Czasami trochę nudno tak jechać po prostej
 La Rioja
 Zabawa w mechanika
 La Rioja
 Po objeździe okolicznych kempingów wróciliśmy do tego "ekskluzywnego".
 La Rioja
 Budzik przybiegł do nas z samego rana
 La Rioja
 Dobrze, że skarpeta była sztywna
 La Rioja
 Przymiarka do kempingowego strzyżenia. Fryzjer jednak się nie zjawił, więc hodowla loków w toku.
 La Rioja
 Dyndająca głowa przy reklamie
 La Rioja
 Idealne miejsce na suszenie
 La Rioja
 Na kempingu
 La Rioja
La Rioja
 La Rioja
 Kempingowe atrakcje
 La Rioja
 Małżeńska kłótnia
 La Rioja
 La Rioja
 La Rioja
 Turniej międzynarodowy
 La Rioja
 Rodzynkowy dziennikarz
 La Rioja
 Przejazdem przez Chilecito
 La Rioja
 Taką złapałem
 La Rioja
 Chilecito
 La Rioja
A w dolinie rzeka Miranda
 La Rioja
 Tankowanie
 La Rioja
 Przekąska
 La Rioja
 Droga zablokowana, więc zrobiliśmy sobie piknik przy budowie
 La Rioja
 Cuesta de Miranda
 La Rioja
 A na deser mieliśmy piękny zachód słońca
 La Rioja
 Ostatnia prosta do Villa Union
 La Rioja
 Z krótką wizytą w Parku Narodowym Talampaya
 La Rioja
 Nie wpuścili nas dalej na naszych maszynach, więc tylko odwiedzieliśmy dinozaury
 La Rioja
 Jeden z mieszkańców parku
 La Rioja
 Ten trochę agresywny
 La Rioja
 Przejazdem przez Los Baldecitos
 La Rioja
 To już trzecia prowincja w ostatnich dniach - nocleg w Villa San Augustin
 La Rioja
 Trochę się zasiedział na kempingu
 La Rioja
 Czas na nagrodę!
wroc1 wzor dalej1

Ostatnio dodane:

Znajdź na naszej stronie

Tu jesteśmy

Showcases

Background Image

Header Color

:

Content Color

:

Our website is protected by DMC Firewall!