Witamy na naszej stronie!

Zapraszamy do oglądania i czytania pocztówek wysyłanych przez nas z różnych zakątków świata.

Nowy refluks >>> Rok po powrocie

>>> MAPA <<< >>> KALENDARZ <<<

 Po 961 dniach zakończyła się nasza podróż dookoła świata. 

 

Ekwador, Kolumbia, Wenezuela

Ostatni filmik: 24 > Ekwador, Kolumbia, Wenezuela

 

 

 

Mapa

Zaczęliśmy od odwiedzin znajomych w Finlandii, później była Rosja, Mongolia, Chiny, Indie..., Australia, Nowa Zelandia i Ameryka Południowa, Środkowa i Północna. Obecnie można nas spotkać gdzieś w Warszawie. Zobacz naszą trasę >>>

'Wprawki'

Nasze wspólne podróżowanie zaczęło się od Rumunii. Później była Turcja, Syria i Jordania oraz podróż poślubna na Kretę. Jak chcesz zobaczyć co tam porabialiśmy to zajrzyj tu  »»»

Filmiki

Czasami coś nakręcimy i zmontujemy. Jak dotychczas sylwestrowy hit "Ona tańczy dla mnie" podobał się najbardziej. Oczywiście w podróży 'zawsze' jest problem z wolnym czasem, więc teledyski pojawiają się z lekkim opóźnieniem. Filmiki umieszczamy na You Tube, a linki można znaleźć tu »»»

Księga Gości

Czytanie komentarzy pod zdjęciami i wpisów w księdze gości sprawia nam ogromną frajdę, więc nie krępujcie się! »»»

O nas

Oto co o sobie myślimy, a raczej myśleliśmy, jeszcze przed opuszczeniem ojczyzny i rozpoczęciem naszej podróży dookoła świata. Żona o mężu i mąż o żonie »»»

Kontakt

Wróciliśmy do Warszawy.
  • tel.: +48608853724

5-8 listopad 2014 roku (819-822 dzień)

... czyli ostatnie peruwiańskie podrygi

Trujillo

Słowo się rzekło i czas opuścić Peru. Naszym ostatnim przystankiem jest Trujillo słynne z kolorowych domów i charakterystycznych okien. Miejsce pozytywnie nas zaskoczyło. Nie tyle same miasteczko co okoliczne wykopaliska. Zaczynamy od Huaca de la Luna i Huaca del Sol. Miejsce pozostaje w prywatnych rękach i sponsorowane jest przez peruwiański browar i to widać. Nowoczesne muzeum i zaawansowane prace archeologiczne. Na razie odkryto trzy z pięciu pięter świątyni, w tym świetnie zachowane malowidła. W cenie biletu jest przewodnik, dzięki czemu wiemy co oglądamy. Za kilka lat, kiedy odkryją wszystko, to miejsce będzie wyglądało zupełnie inaczej.

Słynne Chan Chan pozostaje natomiast pod opieką państwa. Kompleks świątynny jest jak najbardziej odnowiony, ale muzeum to jakiś żart, z kilkoma eksponatami na krzyż i minimalną porcją informacji.

Żeby nie było, że tylko od ruin do ruin jeździmy pół dnia tracimy na mechanika. Oprócz tego, że mój motor z dziwnych powodów gaśnie, Krzyśkowi trzeba zmienić łańcuch i gaźnik przestawić na płaski teren. Tym razem kiepsko trafiamy. Mechanik jest albo napruty, albo na silnych proszkach przeciwbólowych. W dodatku ma ADHD. Podbiega na chwilę do motoru, zaczyna odkręcać śrubkę, po czym rzuca wszystko, wskakuje na motor i jedzie w siną dal. Przez pięć godzin zdążył raptem zmienić łańcuch, ale i to nie tak jak trzeba, bo nie miał przedniej zębatki w odpowiednim rozmiarze. Odkręcił jeszcze gaźnik i wyjął druciki, które zmniejszały przepływ paliwa (taki chałupniczy sposób na zwiększenie mocy na dużej wysokości). Zauważył, albo sam popsuł, po czym zauważył, że śrubka do regulacji powietrza jest ukręcona. Musimy wrócić kolejnego dnia bo wtedy kolega kolegi będzie miał małe wiertło i wykręci śrubkę. Rano oczywiście mechanika nie ma, chociaż kazał przyjechać jak najwcześniej. I całe szczęście. Zaglądamy do sklepu z częściami, a facet nam radzi, że jak coś chcemy zmienić to kawałek dalej jest licencjonowany mechanik Hondy. Ale czemu nie poleca sąsiada, chociaż oblepiony od podłogi po sufit logo Hondy i nawet w koszulce firmowej chodzi? Więcej nam wiedzieć nie trzeba, zawijamy się i jedziemy do gościa, który wie co robi i w dodatku nie traci czasu tylko uwija się jak mrówka. A motor gasł bo w paliwie była woda. Nie wiemy tylko jakim cudem tylko w jednym motorze skoro zawsze tankujemy razem? To chyba sprawa z Archiwum X.

wroc1 wzor dalej1
Trujillo
 Koniec wybojów. Wjeżdżamy na Panamericanę.
Trujillo
 Trujillo to trzecie co do wielkości miasto w Peru.
Trujillo
 Znane z ozdobnych balkonów...
Trujillo
 ...oraz ogromnego placu głównego (Plaza de Armas). Na jego środku znajduje się ten oto pomnik.
Trujillo
 Teren ten zamieszkiwały kultury prekolumbijskie, takie jak Cupisnique, Mochica i Chimú.
Trujillo
 Balkony
Trujillo
 Można tu zwiedzić kilka wytwornych domów.
Trujillo
 Casa De La Emancipación
Trujillo
 W poszukiwaniu obiadu
Trujillo
 Trujillo
Trujillo
 Jak wierni spojrzą w niebo...
Trujillo
 Nocne przechadzki
Trujillo
 Rewelacyjne muzuem przy Huaca de la Luna. Inicjatywa prywatna od razu rzuca się w oczy. Bogate zbiory z obszernymi wyjaśnieniami zatrzymały nas na dłużej.
Trujillo
 Inek, a raczej Mochic
Trujillo
 Inka, a raczej Mochica
Trujillo
 Kultura Moche, czy też Mochica rozwinęła się na tym terenie między I w p.n.e. a VIII w n.e.
Trujillo
 Świątynia Huaca de la Luna dopiero przed kilku laty została otoczona opieką archeologiczną. Obecnie piętro po piętrze odkopywana jest ta niesamowita świątynia. Na zdjęciu bóg Aiapaec reprezentowany w jednej ze ścian świątyni.
Trujillo
 Druga interesująca budowla kryje się pod piachem kilkaset metrów dalej - Huaca del Sol. Z powodu nagłej zmiany klimatu tereny te w VII wieku zostały opuszczone i na kilkanaście wieków skryły historię kultury.
Trujillo
 Oczywiście z małą przerwą na niszczycielksie i łupieźcze działania kolonizatorów hiszpańskich. Obecnie odsłaniane są krok po kroku starożytne malowidła.
Trujillo
 Specjalna konstrukcja zapobiegała niszczycielskiemu działaniu trzęsień ziemi.
Trujillo
 Dziurę wyłupali konkwistadorzy. Każde piętro to oddzielna świątynia. Kolejny kapłan zabudowywał starą świątynię i stawiał na niej swoją. Każde piętro to świadectwo innego pokolenia.
Trujillo
 Według naszego przewodnika na tej ogromnej ścienie znajduje się kalendarz kultury Moche.
Trujillo
 Piętra świątyni - każda ściana miała inne zdobne płaskorzeźby.
Trujillo
 Kupujemy płyty
Trujillo
 Szefowa warsztatu - to ten drugi, "bardziej" autoryzowany. Znaleźli wodę w zbiorniku, której pochodzenie do dziś nie zostało wyjaśnione. Pewnego dnia Honda zabierze tą tejemnicę ze sobą na złom.
Trujillo
 Perro sin pelo w Chan Chan.
Trujillo
To główna atrakcja regionu. Ogromny kompleks imperium Chimú - rozkwit w latach 1000-1200 n.e. Rozbudowywano je od X do XV w., aż zjawili się Inkowie i rozpędzili towarzycho. Inkowie to podobno pierwsza wojownicza i agresywna kultura w Ameryce Pd., wcześniej panował tu pokój i spokój.
Trujillo
 Miasto wybudowano z glinianej cegły adobe, suszonej na słońcu i pokrytej następnie lekkim tynkiem, w którym rzeźbiono ornamenty. Tu ściany zdobione monotonnym zwierzęcym akcentem - nutrias marinas.
Trujillo
 Na głównym ceremonialnym placu, czyli Chudi. Jest to jedna z dziesięciu świątyń-cytadel. Wszystkie one miały kształt prostokątny z wejściem na ścianie północnej i zawierały w sobie miejsca pochówku i modłów, swoiste sale obrad, a także pokoje mieszkalne połączone labiryntem korytarzy.
Trujillo
 A tu rybki płyną z prądem i pod prąd. Te płynące z północy na południe reprezentują ciepły prąd El Nino, a te w odwrotnym kierunku zimny prąd Peruwiański, zwany też prądem Humboldt'a.
Trujillo
 Chan Chan to największe miasto epoki prekolumbijskiej w Ameryce Południowej.
Trujillo
 Ocenia się, że do momentu podbicia cywilizacji przez Inków, żyło tu około 30 tysięcy ludzi.
Trujillo
 W 1986 roku Chan Chan wpisano na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Trujillo
 Chan Chan zajmuje obszar około 28 km2, co jest w dużej mierze spowodowane licznymi przebudowami miasta.
Trujillo
 Chan Chan
Trujillo
 Jedyni pozostali mieszkańcy Chan Chan.
Trujillo
 W pobliżu znajduje się więcej ocalonych cytadel-świątyń. Tu zwiedzamy Huaca La Esmeralda.
Trujillo
 Huaca La Esmeralda
Trujillo
 Nieco ciekawsza świątynia - Huaca El Dragon.
Trujillo
 Zbyt pięknego wybrzeża to tu nie mają. "Plażujemy" w Huanchaco.
Trujillo
 To tylko kilkanaście kilometrów od Trujillo.
Trujillo
 Charakterystyczne kajaki wciąż w użyciu.
Trujillo
 Ceviche - będziemy z pewnością tęsknić za tym peruwiańskim daniem popisowym.
Trujillo
 Jędrna
Trujillo
 Efekt łowów
Trujillo
 Huanchaco
Trujillo
 Sława maltertuje rybkę
Trujillo
 Na pomoście można zakupić zestaw do połowów i odpowiednie lokalne robaczki.
Trujillo
 Daj mi rybkę! Porfa!
Trujillo
 Widokówka zachęcająca do wizyty peruwiańskiego wybrzeża.
Trujillo
 Loża szyderców
Trujillo
 Huanchaco
Trujillo
 Portret w salonie
Trujillo
 Casa Urquiaga
Trujillo
 Casa Urquiaga
Trujillo
 Casa Urquiaga
Trujillo
 Tu również trochę potrafi się zatrząść. Stąd lepiej wiedzieć zawczasu gdzie się udać w razie czego.
Trujillo
 Narożne działo
Trujillo
 Plaza de Armas
Trujillo
 Puk-Puk
Trujillo
 Jedna z kamienic coś ukrywa
Trujillo
 Na spacerze
Trujillo
 Tak wygląda tunel ze światełkiem na końcu?
Trujillo
 Wypatrzone w jednym z kościołów.
Trujillo
 Przy Monasterio del Carmen
Trujillo
 Czas na nowe wyzwania. Opuszczamy Peru...
 

Garść praktyczna:

> Huaca de La Luna i muzeum to punkty obowiązkowe - 23PEN;

> bilet wspólny do Chan Chan, Huaca Esmeralda i Huaca del Dragon - 25PEN;

> zagłębie mechaników motorowych na Av. Peru;

> nocleg w pokoju 2os./tv/łazienka/internet - Casa de Clara - 50PEN.

 

wroc1 wzor dalej1

29 październik - 4 listopad 2014 roku (812-818 dzień)

... czyli między lagunami i górami

Huascaran

Z łezką w oku pożegnaliśmy Ceci i polską ostoję w Limie. A że to już nasze ostatnie podrygi w Peru postanowiliśmy zakończyć ambitnie. Wymówki w postaci popsutej maszynki do gotowania nie mieliśmy bo tuż przed odjazdem dostaliśmy wiadomość, że po miesięcznym strajku poczta w Limie zaczęła pracować i wysłana kilka tygodni temu pompka do maszynki w końcu dotarła. W dodatku Cordilliera Blanca to ponoć najpiękniejsze góry świata, więc wstyd nie zrobić trekkingu. Na miejscu nasze ambicje trochę się ostudziły i zaczęły się wymówki. A to pogoda się psuje, a to jak tu nosić przez parę dni namiot, jedzenie na plecach skoro na motorach tak łatwo się to przewozi? Jednym słowem zwyciężył leń. I chyba słusznie bo nawet okoliczne laguny przysłonione były chmurami. W związku z tym zamiast trekkingu urządzamy pikniki. A trekking zrobimy innym razem, będzie po co wrócić do Peru.

Całkiem przyzwoicie odsłonił się natomiast Huascaran, sześciotysięcznik, którego ściana po silnym trzęsieniu ziemi w 1970 roku oderwała się i wraz z tonami śniegu i lodu w kilka chwil lawiną przysypała Yungay – leżące u podnóża miasteczko. Lawina żywcem pogrzebała około 20 tysięcy osób. Obecnie na miejscu miasteczka posadzono tysiące róż. Można jeszcze zobaczyć kopułę kościoła, zmiażdżony autobus i cmentarz. Dziwne to jednak uczucie spacerować wśród róż, wiedząc, że pod tobą pogrzebanych jest tylu ludzi. Trochę dziwne też się wydaje, że na miejscu tragedii odbywa się regularny handelek pamiątkarskim badziewiem, nawet film pokazujący lawinę można sobie kupić.

Z Caraz wyjeżdżamy drogą biegnąca wzdłuż Kanionu Pato, przejeżdżając przez kilkadziesiąt tuneli. Czasami kurz w środku jest taki, że nie widać czy coś jest z przodu czy nie. Bywa też wąsko i nie ma za bardzo gdzie się zatrzymać, a mi tu nie wiedzieć czemu motor gaśnie. W Trujillo trzeba będzie to sprawdzić.

wroc1 wzor dalej1
Huascaran
 Ciężko się wydostać z Limy w godzinach szczytu. Tym samym za dużo nie oddaliliśmy się od tego molocha i na noc skryliśmy się w wiosce Chasquitambo
 Huascaran
 I znowu wspinamy się na 4 tysiące metrów. Tym razem towarzyszy nam zazieleniony kanion a w dole Rio Santa.
 Huascaran
 Póki co droga płaska i wykręcamy manetki gazu.
 Huascaran
 Ośnieżone pięciotysięczniki tuż za rzeczką.
 Huascaran
 Nocą wydarzyła się tragedia. Kierowca przysnął i w wypadku zginęły dwie osoby.
 Huascaran
 Zanim zanurzymy się w łańcuchu górskim Cordillera Blanca odbijamy w stronę Chavin de Huantar.
 Huascaran
 Nad Laguną Querococha (3900 m n.p.m.)
 Huascaran
Potwory o zabójczej pojemności silnika 150 cc podjadą pod każdą górkę na świecie, mało tego - wjadą także w każdą ciemną jamę bez trwogi w silniku.
 Huascaran
 Złowieszcze skały dookoła...
 Huascaran
 ... ale na szczęście Cristo Blanco czuwa nad podróżnymi.
 Huascaran
 Wioska Pichiu San Pedro w dole.
 Huascaran
 Z tej odległości trudno orzec co tam uprawiają. Za to widać co tam robią w basenie!
 Huascaran
 Dotarliśmy do Chavin de Huantar. Leniwa atmosfera w wiosce.
 Huascaran
 W oczekiwaniu na otwarcie El Monumento Arqueologico de Chavin de Huantar.
 Huascaran
 Szacuje się, że ta starożytna miejscowość rozwinęła się w latach 1400-400 p.n.e.
 Huascaran
 W 1985 roku stanowisko archeologiczne zostało zapisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
 Huascaran
 Dziś można podziwiać główne budowle - El Castillo (zamek) oraz Nową Świątynię.
 Huascaran
 Po wężach do celu
 Huascaran
 Portal wejściowy obramowany został dwoma kolumnami o wysokości 2,30 m i średnicy 0,90 m. Dekorację kolumn stanowią wyobrażenia postaci męskiej i damskiej. Linka oddzielająca gapiów od tych wizerunków zmusza nas do uruchomienia wyobraźni...
 Huascaran
 Kanały
 Huascaran
 Chavin de Huantar to miejsce ceremonialne - Plaza Circular.
 Huascaran
 Cristobal zaliczył spotkanie z framugą. Coś niscy byli Ci mieszkańcy Chavin de Huantar.
 Huascaran
 Lewitujący Cristobal
 Huascaran
 Wewnątrz kompleksu znajduje się kamienna stela nazywana El Lanzón. Jest to wysoki na 4,5 m granitowy monolit o trójkątnym przekroju. Z uwagi na wąskie przestrzenie labiryntu przypuszcza się, że stela została ustawiona wcześniej a później, wokół niej wzniesiono istniejącą świątynię.
 Huascaran
 Schodzimy do labiryntu
 Huascaran
 Nie ma możliwości się tu zgubić. Kilka pomieszczeń i ta sama droga do wyjścia.
 Huascaran
 Głowy ozdabiające mury gdzieś przepadły. Ostała się tylko jedna.
 Huascaran
 Postanowiliśmy śledzić mieszkankę miasteczka.
 Huascaran
 Oryginalne kapelusze to znak rozpoznawczy tego regionu.
 Huascaran
 Pozostałość po wyborach. W Polsce taka partia nie miałaby żadnych szans. Chociaż ostatnie wybory pokazują, że czasem wystarczy być na pierwszej stronie...
 Huascaran
 Po drugiej stronie miasteczka wybudowano nowoczesne muzuem. Japończycy wspomogli projekt i powstało miejsce godne polecenia.
 Huascaran
 Tu się schowały głowy!
 Huascaran
 Przejazdem przez Huaraz
 Huascaran
 A to już nasza baza wypadowa. Zamieszkaliśmy przy rynku w uroczej mieścince - Caraz.
 Huascaran
 Bez plecaków i ambitnych planów ale to nie znaczy, że bezczynnie. W drodze do Laguny Parón.
 Huascaran
 Pod samą lagunę można podjechać.
Huascaran
 Ostatni raz laguny o takim kolorze wody widzieliśmy w Chile.
 Huascaran
 W bezchmurny dzień można podziwiać otaczające lagunę szczyty Aguja I 5,840 m, Aguja II 5888 m, Aguja III 5775 m, Qaras I 6025 m, Qaras II 6020 m, Qaras III 5720 m, Artesonraju 6025 m, Parya 5600 m, Pirámide 5885 m, Chakrarahu W 6112 m, Chakrarahu E 6001 m, Pisco 5772 m, Huandoy E 6000, Huandoy N 6395 m i Huandoy W 6356 m. Czy jest takie drugie miejsce na ziemi?
 Huascaran
 Pogoda jednak nie pozwoliła nam na zobaczenie wszystkich szczytów. Widoczność do pięciu tysięcy m n.p.m. tym razem to za mało.
 Huascaran
 Coś dzwoni... Czas na drugie śniadanie w wyjątkowych okolicznościach.
 Huascaran
 Wyjątkowe...
 Huascaran
 Żywej duszy tu nie ma. Kiedyś było tu dużo więcej wody. Jej brak to podobno sprawka rabunkowej działalności elektrowni wodnej - obcy kapitał wydrenował lagunę.
 Huascaran
 Laguna Paron
Huascaran
 Z okolicznych gór spływa do laguny wiele potoków.
 Huascaran
 Idzie deszcz. Pora zmykać.
 Huascaran
 A dziesięć kilometrów dalej słonecznie.
 Huascaran
 Zygzak w pobliżu Caraz
 Huascaran
 Rejon Ancash
 Huascaran
 A na obiad świeże rybki - trucha a la plancha.
 Huascaran
 Tumshukayko - ruiny w pobliżu Caraz. Ruiny mają około 4500 lat.
 Huascaran
 Podobno było to centrum polityczne, religijne i administracyjne kultur Chavin Huari, a później Huaylas.
 Huascaran
 Postój taksówek przy rynku w Caraz.
Huascaran
 Czikity poszły na łatwiznę i zaprzęgły Sławę do odrobienia pracy domowej z języka angielskiego.
 Huascaran
 Kolorowe zachody słońca w Caraz - oczywiście tylko wtedy kiedy nie padało.
 Huascaran
 Miśki robią tu torty! Zamawiamy jeden po powrocie :)
 Huascaran
 Caraz nocą
 Huascaran
 Kolejny dzień to czas na odwiedziny okolic góry Huascaran (6768 m n.p.m.)
 Huascaran
 I znowu stromo pod górkę na wysokość 4 tysięcy metrów.
 Huascaran
 Laguny Llanganuco - pierwsza z nich to Laguna Chinanqocha.
 Huascaran
 W oczekiwaniu na turystów
 Huascaran
 Tu również jezioro otoczone jest wysokimi górami.
 Huascaran
 Laguna Chinanqocha
 Huascaran
 Laguna Chinanqocha
 Huascaran
 Między lagunami
 Huascaran
 Laguna Orconqocha
 Huascaran
 Laguna Orconqocha
 Huascaran
 Dalej nie pojechaliśmy. Można stąd zacząć albo skończyć treking Santa Cruz. Jak to zwykle z górami bywa i z tymi związana jest legenda: zakazana miłość, łzy, rozłąka i mamy dwóch kochanków przemienionych w szczyty Huascar i Huascaran - a woda w jeziorze to już wiadomo skąd się wzięła.
 Huascaran
 Czas na piknik
 Huascaran
 Smarowanie na ekranie
 Huascaran
 Jak wyszło słońce to i kolor wody się zrobił przyjemniejszy dla oka.
 Huascaran
 Czas na krajobrazy powrotne
 Huascaran
 Yungay - to tu w 1970 r. w wyniku trzęsienia ziemi oberwała się część góry Huascaran.
 Huascaran
 W niedzielne popołudnie lawina śniegowo-błotna pędząca z prędkością od 450 km/h do 800 km/h w mgnieniu oka pokonała 15 km i pogrzebała około 20 tysięcy ludzi.
Huascaran
 Dziś można tu zobaczyć świadectwa tragedii. Zmiażdżony autobus, szczątki katedry...
Huascaran
 ... odbudowano samą fasadę a na miejscu miasteczka zasadzono tysiące róż. Podczas tego tragicznego w skutkach trzęsienie ziemi przeżyły jedynie 92 osoby, które znajdowały się akurat poza linią przejścia lawiny.
 Huascaran
 Huascaran ukazał swoje groźne oblicze.
 Huascaran
 Cmentarz w Yungay
 Huascaran
 Cmentarz w Yungay
 Huascaran
 Cmentarz w Yungay
 Huascaran
 Okolice Yungay. Rząd peruwiański zakazał odkopania miasta ogłaszając je cmentarzem narodowym. Nowe miasto powstało 1,5 km od tego miejsca.
 Huascaran
 Agawopłot
 Huascaran
 Nie trafiliśmy na dzień handlowy ale przy cmentarzu można zakupić "pamiątki" z tragedii.
 Huascaran
 Akurat w dzień wyjazdu pogoda się poprawiła.
 Huascaran
 Pomiędzy Cordillera Blanca i Negra znajduje się wyżłobiony przez rzekę Santa - Cañon del Pato (Kaczki).
Huascaran
 Tunel za tunelem. Jest ich 36 i trzeba się natrąbić co by nie trafić na ciężarówkę po drugiej stronie.
 Huascaran
 W najwęższym miejscu kanion ma pięć metrów a w najgłębszym tysiąc.
 Huascaran
 Kaktusowe pole
 Huascaran
 Koniec tuneli, trochę szerzej, więc zjeżdżamy do oceanu.
 Huascaran
 Trochę nam się jednak zeszło bo droga się pogorszała z każdym kilometrem.
 Huascaran
 Krajobrazy za to niczego sobie!
 

Garść praktyczna:

> nocleg w Chavin de Huantar - hostel Arqeologico - 2 os./z łazienką/tv - 45 PEN;

> droga asfaltowa z Limy do Caraz w bardzo dobrym stanie;

> droga z Catac do Chavin de Huantar asfaltowa tylko do tunelu, dalej tragedia...

> nocleg w Caraz w hostelu na rynku - 2os./z łazienką/tv - 35 PEN;

> dojazd do lagun szutrem - Laguna Paron - 5 PEN; Laguna Llanganuco - 10 PEN.

> droga z Caraz do Panamericany w kierunku Trujillo w kiepskim stanie usiana licznymi tunelami; widoki wynagradzają wysiłek;

> w listopadzie tylko czasem pada ale góry są za chmurami prawie każdego dnia.

 

wroc1 wzor dalej1

16-19 październik 2014 roku (799-802 dzień)

... czyli pora odsapnąć

Ayacucho

Potrzebujemy przerwy. Po czterech dniach jazdy, porannego wstawania i żadnych atrakcji trzeba troszkę odsapnąć, jakiś kościół obejrzeć, na plazie posiedzieć i przede wszystkim wyspać się porządnie. Przejazd z jednego krańca Peru na drugi nie może się oczywiście obyć bez przekroczenia Andów, co oznacza kilkakrotne wjeżdżanie i zjeżdżanie z ponad 4 tysięcy metrów. Tym samym z upalnej dżungli znowu wjechaliśmy w góry i zimno, co dodatkowo przekonuje nas, żeby zostać sobie dzień dłużej w Ayacucho. Miasteczko zdaje się spełniać wszystkie nasze wymagania. Ładne, ale nie ma wiele do zobaczenia – idealne warunki do pobyczenia się. Turystów brak, więc cały hostel z tarasem i właścicielem ciągle nazywającym mnie „miss”, był dla nas. Zażyliśmy też troszkę kultury na koncercie tradycyjnej muzyki peruwiańskiej. To już nasz drugi koncert muzyki andyjskiej (pierwszy był w Boliwii) i oba koncerty wydawały nam się troszkę za długie. Może po prostu wszystkie utwory wydają nam się bardzo do siebie podobne i po kilku już nam wystarczy. Publiczność zadaje się, że była innego zdania, więc to raczej z nami jest coś nie tak.

wroc1 wzor dalej1
Ayacucho
 Na hospedajowym dziedzińcu
Ayacucho
 Żegnamy Cordilierę de Vilcanota i szczyt Ausangate (6384 m n.p.m.)
Ayacucho
 Zakręcona rzeka Apurimac
Ayacucho
 Wieża obserwacyjna
Ayacucho
 Gdzieś tam pod górami znajdują się ruiny Choquequirao - Agata i Jacek kilka dni później wybrali się do tego inkaskiego miasta.
Ayacucho
 Wycieczka z góry na dół i tak kilka razy.
Ayacucho
 Kolejny Chrystus na naszej trasie. Tym razem na drodze do Andayhualas.
Ayacucho
 Czuwa nad okolicznymi mieszkańcami.
Ayacucho
 Jeszcze tylko kilka zygzaków.
Ayacucho
 Miła pogawędka na nieoficjalnym punkcie widokowym.
Ayacucho
 Gdzieś na zygzaku
Ayacucho
 Niebieskie zbocza
Ayacucho
 Koń ścinał zakręty ale i tak go wyprzedziliśmy.
Ayacucho
 Trzeba było się zatrzymać by uczcić jubileusz. No to po jednemu i w drogę!
Ayacucho
 Przejazdem przez Callebambę
Ayacucho
 Kolejny nocleg wypadł w małej wioseczce, gdzie przywitała nas sołtysowa.
Ayacucho
 "Dwa hambugsy, por favor!"
Ayacucho
 Apartament pierwsza klasa. To pierwsze miejsce, gdzie mieliśmy oddzielny wieszak (czyt. gwóźdź w ścianie) na każdy ciuch. Poza tym nowoczesny dizajn: tapeta z papierów i gazet i sufit z worków z hasłami wyborczymi za jedyne 17 zł!
Ayacucho
 Wyspani ruszamy dalej
Ayacucho
 Świeżutki asfalt
Ayacucho
 Kaktusowe pobocza
Ayacucho
 Ayacucho, czyli pora odsapnąć.
Ayacucho
 Wyżeramy prażoną kukurydzę przed podaniem ceviche.
Ayacucho
 Siesta na Mercado Santa Clara
Ayacucho
 Tak jak w Boliwii w Peru również lubią paradować.
Ayacucho
 Gdyby nie poncza to w kraciastych koszulinach wyglądaliby jak nasi.
Ayacucho
 Uczniom oczywiście musiała towarzyszyć orkiestra.
Ayacucho
 Młode matki
Ayacucho
 Sobota to okazja poprzyglądania się ceremoniom zaślubin.
Ayacucho
 Ayacucho leży na wysokości 2746 m n.p.m.
Ayacucho
 Odpoczynek olimpijczyka
Ayacucho
 Hiszpanie założyli miasto w 1539 roku i początkowo nazywało się San Juan de la Frontera de Huamanga
Ayacucho
 Główny rynek - Plaza Sucre
Ayacucho
 Czas na kawkę...
Ayacucho
 ... i coś słodkiego z widokiem na dzwonnicę katedry.
Ayacucho
 Kolejny ślub, kolejne życzenia przed kościołem.
Ayacucho
W katedrze
Ayacucho
 Jan Paweł II jest tu bardzo popularny.
Ayacucho
Niecodzienny obrazek w kościele katolickim - głowa Indianina zamiast tradycyjnego cherubinka.
Ayacucho
 To się nazywa ślub z rozmachem!
Ayacucho
 Kręcenie lodów
Ayacucho
Andyjska droga krzyżowa w miniaturze.
Ayacucho
 Ayacucho
Ayacucho
Groźny Pikuś na balkonie.
Ayacucho
Kościół Santo Domingo - wstęp wzbroniony.
Ayacucho
Kościół Santo Domingo 
Ayacucho
 Co kościół to ślub.
Ayacucho
Katedra nocą
Ayacucho
Już za chwileczkę już za momencik zacznie się nieco przydługi koncert. 
Ayacucho
 A wszystko pod czujnym okiem maestro.
Ayacucho
 Przejmujące śpiewy
Ayacucho
Ale kościołowy ten odcinek pocztówek...
Ayacucho
 Pasjonująca gala bokserska, aż się usnęło recepcjoniście. To ten od "miss".
Ayacucho
 Zagadka: z czym ta kanapka?
Ayacucho
 A tak naprawdę hija de Maria.
Ayacucho
 Miejscowe przysmaki - muñecas, czyli laleczki.
 

Garść praktyczna:

> Hotel Samary - PEN 40 za pokój dwuosobowy, bez łazienki, z wi-fi, TV i parkingiem;

> pyszne ceviche na tej samej ulicy - PEN 17 za wielką porcję;

> miejscowe przysmaki to kręcone na bieżąco lody na Plaza Sucre i muñecas (cynamonowe bułeczki) na mercado, a komu tęskno do babciowych smakołyków wieczorem może podjeść ryżu z mlekiem i kisielem (arroz con leche i mazzamora).

 

wroc1 wzor dalej1

20-28 październik 2014 roku (803-811 dzień)

... czyli krwawy weekend i polska gościnność w peruwiańskim wydaniu

Lima

Lima nas zaskoczyła. Nie architekturą, jedzeniem czy atmosferą, ale ludźmi. Spędziliśmy tu tydzień czując się jak u siebie w domu, gadając po polsku i smażąc placki ziemniaczane. A zaczęło się niewinnie od wysłania zapytania na CouchSurfing do Moniki. Monika akurat nie mogła nas przyjąć, ale uruchomiła kontakty i skontaktowała nas z Ceci – Peruwianką, która w latach 70-tych studiowała psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ceci od lat przyjmuje Polaków kontynuując gościnność swego ojca. A to przyjeżdżają do niej wyprawy alpinistyczne, a to Polacy, którzy jako pierwsi przepłynęli kanion Colca kajakiem. Dzięki Monice zaplątaliśmy się także i my. Tyle tylko, że o Ceci nie wiedzieliśmy nic i nie wiedzieliśmy kogo się spodziewać. Tym większą niespodzianką było dla nas usłyszeć „Cześć” i „Chodźcie, obiad już gotowy”. Tym oto sposobem już pierwszy wieczór w stolicy spędziliśmy w polskim gronie u Gosi, która na początku swojego pobytu w Peru również pomieszkiwała u Ceci. A potem jeszcze pogaduchy przy śniadaniu, wieczór przy rumie, smażenie placków. Skoczyliśmy też na kolację i drinki z Moniką i jej mężem Henrym. Dołączyła do nas Dorota, którą mamy nadzieję jeszcze odwiedzić w Nowym Jorku. W międzyczasie do Ceci wpadła jeszcze Asia podróżująca z córeczką Gają, Marek i Emil. Jednym słowem aż tak po polsku to jeszcze w naszej podróży nie było za co bardzo, bardzo dziękujemy!

Miało być jeszcze o krwawym weekendzie. W sobotę Ceci zaprosiła nas do swojego rodzinnego miasteczka Cerro Azul. Odbywały się akurat finały walk kogutów. Widzieliśmy to już na Filipinach, ale tu wszystko wydawało się bardziej poważne i profesjonalne. Właściciele kuraków wnosili na ring swoich podopiecznych w haftowanych narzutkach, a przed walką przywiązują im do nóg noże. W przerwach gra muzyka, leje się zimne piwo. Zdarzył się tylko jeden incydent. Kogut pacyfista w ramach protestu nie dał się zabić przeciwnikowi i sam podciął sobie gardło. Jak w tej kotłowaninie piór stali bywalcy potrafili to dostrzec pozostanie dla nas tajemnicą. Na walki kogutów raczej już się nie wybierzemy. Nie wybierzemy się też już drugi raz na corridę, którą zafundowaliśmy sobie w niedzielę. Widowisko nie jest tanie i zbiera się tu stołeczna elita. Oprawa jest piękna i niektóre momenty „tańca” z bykiem robią wrażenie, ale to jednak smutne, gdy dla rozrywki zabijane jest takie piękne zwierzę. Wiem, że chodzi o tradycję i często tym uzasadnia się kontynuowanie corridy. Jednak po obejrzeniu tej rzezi na żywo te argumenty już mnie nie przekonują. Czy warto kontynuować tradycję opartą na agresji i znęcaniu się nad zwierzęciem dla kilku minut popisów ze śmiertelnie zmęczonym bykiem i dla chwały matadora?

wroc1 wzor dalej1
Lima
 Czas wydostać się z górskich krajobrazów. Ruszamy przez Andy w kierunku oceanu.
Lima
 Lama w cętki ze swoją ciemną koleżanką.
Lima
 Jeszcze tylko zima i zjedziemy do ciepełka.
Lima
 Chłód niestraszny tym zwierzakom.
Lima
 Kolejna wysokogórska przełęcz - 4746 m n.p.m.
Lima
 Padał deszcz, grad i w końcu śnieg.
Lima
 Jednak na horyzoncie wiało optymizmem.
Lima
 Minerały czekają na transport.
Lima
 Coraz bliżej wody. Postój przy inkaskich ruinach Tambo Colorado (pochodzą z XV wieku n.e.).
Lima
 Nocowaliśmy w mieście Pisco, które zostało zdewastowane w wyniku poteżnego trzęsienia ziemi w 2007 roku o sile 8.0 w skali Richtera. Niewiele budynków ocalało (jedynie 30%) a na głównym placu zbudowano nową katedrę.
Lima
 Żaglowy pomnik General San Martin
Lima
 Ruszamy na wycieczkę po Rezerwacie Narodowym Paracas
Lima
 A dookoła pustynia
Lima
 Rezerwat obejmuje obszar zatoki i półwyspu Paracas oraz archipelag Islas Ballestas.
Lima
 Na terenie parku występuje bogata fauna
Lima
 Widoki też są niczego sobie
Lima
 Rezerwat Narodowy Paracas
Lima
 Siesta w naturze
Lima
 Martwa natura
Lima
 Żywa natura
Lima
 Czekamy na wyniki połowów
Lima
 Pelikan w akcji
Lima
 Rybacy przybili do portu i rzucili nam kraba.
Lima
 Oprócz tego w portowym "śmierdzibarku" zamówiliśmy ceviche i rybę smażoną. Ależ było pysznie!
Lima
 Imponujące klify
Lima
 W wyniku trzęsienia ziemi w 2007 roku zawalił się most łączący brzeg z wyżej widoczną skałą. Tym samym znak rozpoznawczy rezerwatu "La Catedral" przestał istnieć. Dziś to miejsce plażowania ptaków.
Lima
 Trochę surowo ale pięknie.
Lima
 Po południu ruszyliśmy w kierunku miasta Ica.
Lima
 A tam wśród wydm ukrywa się jedna z głównych atrakcji Peru.
Lima
 Huacachina, czyli oaza na pustyni. Nie było tak kolorowo jak w folderach turystycznych...
Lima
 ... jednak wydmy były zachwycające, więc trochę sobie po nich pogrzęźliśmy.
Lima
 Nawiało piachu
Lima
 Huacachina jest nawet na banknocie 50 Nuevo Sol. Legenda głosi, że oaza powstała gdy piękna tubylcza księżniczka została przyłapana na kąpieli przez myśliwego. Uciekając powstała po niej laguna a fałdami sukni stworzyła okoliczne wydmy. Takie tam bajeczki dodają, że wciąż tam żyje jako syrena.
Lima
 Ceviche nie było z syreny ale ten pierwszy przystanek na przedmieściach Limy w Chorrillos należał do wybornych.
Lima
 Zaczęło się kapitalnie bo wieczorem poznaliśmy peruwiańską Polonię. Dzięki Monice zamieszkaliśmy u Ceci, a dzięki naszej gosopodyni wieczorem ciachnęliśmy razem winko u Gosi i Marcina.
Lima
 Następnego dnia ruszyliśmy na zwiedzanie części historycznej Limy.
Lima
 Plaza Mayor i katedra
Lima
 Kolorowe atrakcja na Plaza Mayor
Lima
 Pałac Arcybiskupa
Lima
 Lima
Lima
 Lima
Lima
 Przy ozdobnym balkonie
Lima
 Warta przy Palacio de Gobierno del Perú
Lima
 Ozdobne kolumny
Lima
 Rewelacyjny wieczór z Moniką i Henrym oraz Dorotą. Dziękujemy serdecznie!
Lima
 Biesiadowaliśmy w klubie sportowym nad oceanem, a później Monika i Henry zabrali nas do klubu Ayahuasca.
Lima
 Procesja w sąsiedztwie
Lima
 Bosque el Olivar, czyli lasek oliwny.
Lima
 Huaca Pucllana - archeologiczne miejsce w sercu Limy.
Lima
 W latach 200-700 zamieszkiwała to miejsce kultura Lima. Specjalna konstrukcja z zachowanymi przestrzeniami pomiędzy cegłami chroniła budowlę przed trzęsieniami ziemi. Według wszelkich wskazań było to centrum religijne.
Lima
 Mieszkaniec z wielkim jajem.
Lima
 Hoduje się tu również cuye na ruszt.
Lima
 Perro sin pelo, czyli inkaski przystojniak. Rasa ta ma temperaturę nieco wyższą, więc służyła Inkom jako żywe grzejniki. Obecnie każde miejsce archeologiczne w tym rejonie przyczynia się do zachowania rasy i popularyzacji tych brzydalków.
Lima
 Namiętnie obściskująca się para w Parque del Amor w dzielnicy Miraflores ("El Beso").
Lima
 Słoneczko Peru
Lima
 Tuż za skarpą czai się ocean.
Lima
 Parque del Amor i kolorowe mozaiki.
Lima
 Boisko do piłki nożnej na plaży
Lima
 Centrum handlowe wykute w klifie w Miraflores.
Lima
 Razem z Ceci na zumbie.
Lima
 Początek krwawego weekendu...
Lima
 ... dojechaliśmy do Cerro Azul, czyli rodzinnej miejscowości Ceci.
Lima
 Zrobiliśmy sobie wycieczkę po okolicy i spotkaliśmy lwa morskiego.
Lima
 Cerro Azul
Lima
 Igraszki przy latarni morskiej
Lima
 Cerro Azul
Lima
 Na oceanicznym wybrzeżu pod piaskiem kryją się ruiny.
Lima
 Humory dopisują. Z Ceci i Gosią na krawędzi klifu.
Lima
 Zawodnicy w boksach, czyli zaczynamy finałowe walki kogutów.
Lima
 Milusiński kogucik pod narzutką.
Lima
 Co by walka za długo nie trwała do nóg kogutów przywiązuje się pokaźne ostrza.
Lima
Pierwsze zapoznanie się zawodników.
Lima
Później już bliższy kontakt - buzi, buzi.
Lima
 Sędzia zabiera przegródkę i zaczyna się walka.
Lima
 Trafiliśmy na finały, więc w walkach na śmierć i życie brały udział koguty najlepszych hodowców.
Lima
 Czasami koguty nie kwapiły się do zaatakowania przeciwnika i przechadzały się po ringu.
Lima
Walka pod czujnym okiem sędziego.
Lima
Widowisko łaczy się z hazardem. Oprócz wygranej dla hodowcy również widzowie mogą zgarnąć gotówkę. Zazwyczaj stawiano około 50 PEN (60zł) na swojego faworyta.
Lima
 Powietrzne popisy
Lima
 Niestety każda walka kończy się śmiercią koguta, a zazwyczaj od odniesionych ran giną dwa ptaki.
Lima
 Gdy głowa zwierzaka opadnie i dziobem dotknie do ziemi walka zostaje przerwana.
Lima
 Oględziny po pojedynku.
Lima
 Walki trwały do późnych godzin ale dłużej już nie mogliśmy na to patrzeć. Zawody były zdecydowanie bardziej profesjonalne, niż te które widzieliśmy na Filipinach, jednak wszelkie zasady są jednakowe.
Lima
 Czas na przyjemniejsze uroczystości. Razem z Ceci i jej psem, wybraliśmy się w niedzielny poranek na Snoopyween, czyli halloween organizowany przez Chente's Club Beagle.
Lima
 Można było się pomylić i zjeść psie ciastko.
Lima
 Właściciele psów mieli dużą frajdę.
Lima
 Zwycięzca konkursu
Lima
 A oto i dyniowy przebieraniec Victoria z Arturo i Ceci.
Lima
 Miało być krwawo, więc ciąg dalszy nadchodzi.
Lima
 Początek sezonu corridy to czas na popisy najlepszych zawodników. Czas ten przypada na Feria del Senor de los Milagros.
Lima
 Orkiestra przygrywa
Lima
 Dręczyciele byków na arenie
Lima
 Trybuny powoli się wypełniają, a bywalcy tych zawodów to z zamożniejsza część Limy.
Lima
 Każda część corridy to inna przygrywka.
Lima
 Picadores gotowi do spektaklu
Lima
 Okoliczne wzgorze usiane jest kolorowymi domkami
Lima
 Prezentacja banderilleros
Lima
 Rozjuszony byk wbiega na arenę i na pierwszy rzut męczy go kilka osób.
Lima
 Jak już się trochę nabiega...
Lima
.. i traci ochotę na atakowanie różowych płacht...
Lima
 ... pojawiają się picadores.
Lima
 Osłabiają byka wbijając mu w grzbiet ostrza.
Lima
 Byki atakują konie, które mimo opancerzenia z pewnością odczuwają uderzenia rogami.
Lima
 Następnie czas na popis banderilleros.
Lima
 Bez osłony podbiegają do byków i następuje kolejny krwawy cios.
Lima
 Niektórzy robią popisówę ku uciesze gawiedzi.
Lima
 Czasami brakuje centymetrów od nabicia na róg.
Lima
 Mocno poturbowany byk poddany jest kolejnemu męczeniu.
Lima
 Tak aby torreador mógł bezpiecznie zacząć taniec.
Lima
 Zwierze już ledwo zipie, więc można powyginać trochę ciało.
Lima
 W akcji Juan Jose Padilla, który nazywany jest torreadorem piratem. Stracił oko w jednej z corrid.
Lima
 Tu z kolei Antonio Ferrera. Wszyscy trzej gwiazdorzy to Hiszpanie.
Lima
 Osłabiony byk był już bardzo łatwym celem.
Lima
 Dochodziło nawet do zbliżeń.
Lima
 Widownia szalała i krzyczała "ten pokaz spłacił mój bilet".
Lima
 Na klęczkach też można.
Lima
 Finał walki - torreador przymierza się do zadania śmiertelnego ciosu.
Lima
 Sztuka wbicia ostrza polega na tym, aby na tyle precyzyjnie trafić, żeby zwierzę się już dłużej nie męczyło.
Lima
 Czasami się to udawało i byk po około minucie umierał. Jeśli ostrze minęło serce dokonywano uśmiercenia przez wbicie noża w mózg.
Lima
 Białe chusteczki poszły w ruch - widownia nagradza swojego faworyta.
Lima
 A był nim Miguel Abellan.
Lima
 Każdej corridzie towarzyszą protesty. Jeden ze śmiałków pojawił się na ruedo.
Lima
 Okolice Plaza de Acho
Lima
 W przerwie odbyły się pokazy marinery.
Lima
 Podczas corridy uśmiercono sześć byków.
Lima
 Każdy z zawodników miał okazję do zaprezentowania się dwukrotnie. Widownia ponownie upodobała sobie zmagania z bykiem Miguela Abellana i rzucała mu kwiaty, kapelusze i coś procentowego.
Lima
 Bohater niesiony podczas rundy honorowej. Nie ma co się tłumaczyć, bo kupując bilet wsparliśmy te okrutne zawody, ale rozwialiśmy tym samym wszelkie wątpliwości co do sensu organizowania corridy... Bezsensowne okrucieństwo.
Lima
 Pałac Arcybiskupa i katedra nocą.
Lima
 Czas zakończyć krwawy weekend.
Lima
 Kolejne dni przebiegały już znacznie spokojniej. Z Gosią i Emilem u Ceci.
Lima
 Smażymy placki
Lima
  W międzyczasie wyskoczyliśmy także wymienić hamulce w naszych maszynach i skoczyliśmy na ceviche.
Lima
 Czyżby lekarstwo na kaca? Z Ceci i Asią.
Lima
 Jak stolica to czas na przycięcie loków. Gaja wybrała fryzurę dla wujka :)
Lima
 Masaż czachy
Lima
 Wieczorowe smakołyki
Lima
 Czas się pożegnać!
Lima
 Dziękujemy bardzo Ceci! Ze smutkiem opuszczamy nasz peruwiański dom.
Lima
Na paczkę z nową pompką do maszynki MSR trochę się naczekaliśmy. Trafiliśmy akurat na 30 dniowy strajk poczty paruwiańskiej. Suma sumarum udało nam się ją odebrać rzutem na taśmę w dniu wyjazdu - Jose, muchas gracias!
 

Garść praktyczna:

> w Peru w niektórych hostalach można mieć problemy ze spokojnym snem; jęki i stuki-póki mogą świadczyć o dodatkowych usługach świadczonych w tych miejscach - na taki hostal trafiliśmy w Pisco - całe szczęście, że nie było to trzęsienie ziemi;

> wstęp do Rezerwatu Narodowego Paracas - 10 PEN;

> najtańszy bilet na corridę - 120 PEN;

> wstęp do Huaca Pucllana - 12 PEN.

 

wroc1 wzor dalej1

7-15 październik 2014 roku (790-798 dzień)

... czyli nie taka dżungla straszna jak ją malują

Puerto Maldonado

Wydawałoby się, że w dżungli to na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo, a tu się okazuje, że kajmany nie atakują ludzi, tutejsze piranie wcale nie ogryzają ciała do kości (chociaż zapach krwi podobno może je do tego zachęcić), a tarantule co najwyżej mogą wywołać podrażnienie, gdy pogłaszcze się je po grzebiecie. W dżungli dużo bardziej niepozorne żyjątka mogą zrobić większą szkodę. Najgroźniejsze są podobno węże. Jest też gatunek cykady, od której ugryzienia można umrzeć. Wiedząc to wszystko trochę inaczej brzmią przechwałki o pływaniu w rzece z piraniami i kajmanami.

Oczywiście dżungla, którą my odwiedziliśmy to nie dziewiczy gąszcz, w którym trzeba drogę wyznaczać maczetą, ale rezerwat z wyznaczonymi ścieżkami przyrodniczymi. Jest niedosyt, bo tak trochę za spacerowo, ale za to edukacyjnie. Wychodzi na przykład na to, że żadnej kulturze nie jest obcy kult młodości. W dżungli rośnie drzewo wężowe, które zrzuca skórę (niektórzy nazywają je gringo, jako że biali nie przyzwyczajeni do mocnego słońca też zrzucają skórę). Indianie wydedukowali, że skoro drzewo tak się nieustannie odmładza to zeskrobana kora wymieszana z wodą pomoże i im zachować młodość.

Podpytaliśmy też czy nadal żyją w dżungli ludzie, którzy nigdy nie mieli styczności z cywilizacją. Jeden z przewodników opowiadał nam, że ostatni raz jego ojciec jakieś 40 lat temu widział parę z dzieckiem, ale na jego widok po prostu uciekli nie życząc sobie żadnego kontaktu. Oczywiście można wybrać się na wyprawę i przez kilka tygodni bez żadnej gwarancji (poza gwarancją znacznego odciążenia portfela) wypatrywać dzikich twarzy w zaroślach. Po co jednak zakłócać spokój tym, którzy sobie tego nie życzą? Poza tym można wybrać się do wiosek przebierańców, którzy dla turystów w przerwie miedzy meczem a serialem przebiorą się i poudają tradycyjne życie. Pewnie są też możliwości pośrednie. Wioski, gdzie nadal żyje się zgodnie z dawnymi tradycjami, ale które regularnie mają kontakty z nowoczesnym światem.

Mimo, że zawitaliśmy do dżungli dość oswojonej, największym wynagrodzeniem była wszechobecna soczysta zieleń. Po wielu tygodniach w przepięknych, ale suchych i żółto-brązowo-białych Andach to była uczta dla oczu.

wroc1 wzor dalej1
Puerto Maldonado
 Czas na wycieczkę do dżungli. A może pójdziemy za ciosem i wrócimy do Sao Paulo?
Puerto Maldonado
Zanim jednak dojedziemy do dżungli trzeba, jak to zwykle w Peru przekroczyć Andy.
Puerto Maldonado
A przekracza się je jak zwykle serpentynami.
Puerto Maldonado
 Nawet jeśli dżungla nas zawiedzie to i tak warto było przyjechać dla samej zieleni.
Puerto Maldonado
 Zaczęło sie ciepełko, a wraz z nim zmęczenie i przystanek na kawkę.
Puerto Maldonado
 Dalej w stronę dżungli!
Puerto Maldonado
 Dzika zwierzyna po drodze
Puerto Maldonado
 Puerto Maldonado i Plaza de Armas. Miasto zostało okrzyknięte miantem "Capital de la Biodiversidad del Perú".
Puerto Maldonado
 Mostem dalej w kierunku Brazylii, ale może innym razem.
Puerto Maldonado
 Średniowieczna marka farmaceutyczna
Puerto Maldonado
 Puerto Maldonado nocą
Puerto Maldonado
Puerto Maldonado nocą
Puerto Maldonado
 Księżyc w pełni nad rzeką Madre de Dios
Puerto Maldonado
 Tu nawet cevicheria w dżunglowym klimacie
Puerto Maldonado
 Leche de tigre to sok, w którym marynuje się rybę. Tutaj tak nazwano sok z owocami morza - trochę dziwny wybór zwarzywszy, że od oceanu dzieli nas kilkaset kilometrów.
Puerto Maldonado
 Zrobiliśmy sobie wycieczkę po okolicach. Nad rzeką Tambopata.
Puerto Maldonado
Wycieczka po okolicach
Puerto Maldonado
 Otacza nas zieleń
Puerto Maldonado
Papajowy sad
Puerto Maldonado
 W hostelu polskie kilmaty. Na zdjęciu Jan, Tadeusz i my. Pozdrawiamy!
Puerto Maldonado
 Most nad rzeką Madre de Dios
Puerto Maldonado
 Rzeczne życie
Puerto Maldonado
 Wycieczki ruszają do dżungli
Puerto Maldonado
Tuż przy brzegu
Puerto Maldonado
 Wkraczamy do dżungli
Puerto Maldonado
 Czyżby pracownicy rezerwatu udawali kapibary?
Puerto Maldonado
 Czuliśmy na sobie obcy wzrok.
Puerto Maldonado
 Wózki z napędem na dwie nogi
Puerto Maldonado
 W objęciach fikusa
Puerto Maldonado
Przy wodopoju
Puerto Maldonado
Tymi łódeczkami dopłyniemy do jeziora Sandoval
Puerto Maldonado
 Zennn
Puerto Maldonado
 Jezioro Sandoval było kiedyś rzeką i podobno za ponad sto lat zostnie wchłonięte przez dżunglę.
Puerto Maldonado
 Wysokie palmy otaczają jezioro
Puerto Maldonado
 Netoperki - w szeregu zbiór-ka!
Puerto Maldonado
 Lilie wodne
Puerto Maldonado
Ważka na lotnisku
Puerto Maldonado
 Motyli tu pod dostatkiem. Jak zwykle próbowaliśmy "upolować" Morpho czyli wielkiego na kilkanaście centymetrów niebieskiego motyla, ale zapozował tylko ten maluch. Za to też niebieski.
Puerto Maldonado
 Opalające się Henryki
Puerto Maldonado
Kormoran
Puerto Maldonado
 Zachód słońca nad Jeziorem Sandoval
Puerto Maldonado
 Kto się wespnie po dżunglowe owoce?
Puerto Maldonado
 Jezioro Sandoval
Puerto Maldonado
Ptaki Śmierdziuchy, a bardziej fachowo hoacyny. Pokarm rozkłada już w wolu przez co wydziela podobno paskudny zapach. Przez ten zapach nic i nikt nie chce ich jeść.
Puerto Maldonado
 W dżungli oprócz dzikiej zwierzyny spotkaliśmy też Agatę i Jacka. Pozdrawiamy!
Puerto Maldonado
 Nadciąga noc...
Puerto Maldonado
... a wraz z nią szansa na wytropienie kajmanów...
Puerto Maldonado
... i pluszaczków (tarantula).
Puerto Maldonado
Nocny spacer w poszukiwaniu dziwnych stworów.
Puerto Maldonado
 Jaszczurka
Puerto Maldonado
 W ramach lekcji pokazowej nasz przewodnik rzucił pajączkowi mrówkę, a ten w sekundzie owinął ją siecią. Niesamowity pokaz.
Puerto Maldonado
 Ten brzydal to gatunek pośredni między pająkiem a skorpionem. Podobno groźny.
Puerto Maldonado
 Nasze legowisko w dżungli
Puerto Maldonado
 Z małym obiektywem jaki mamy to sobie nie można fotograficznie poszaleć.
Puerto Maldonado
 Znajdź głowę i ogon kajmana
Puerto Maldonado
 Ups, co ja robiłem w nocy, że obudziłem sie w łódce?
Puerto Maldonado
 Jezioro Sandoval
Puerto Maldonado
 Na polowaniu
Puerto Maldonado
 Jezioro Sandoval
Puerto Maldonado
 Wielkie jeziorne nutrie. W tym jeziorze żyje czteroosobnikowa rodzinka, która jest chlubą i symbolem rezerwatu.
Puerto Maldonado
 Nowy kolczyk
Puerto Maldonado
 Mieszkaliśmy w gościnie u rodzinki w prostych chatkach.
Puerto Maldonado
Kormorany - zdjęcie grupowe
Puerto Maldonado
 Jezioro Sandoval
Puerto Maldonado
 Obcinacz do paznokci
Puerto Maldonado
 Pirania z profilu
Puerto Maldonado
 Poplątane z pomieszanym
Puerto Maldonado
 Spacer po zaroślach
Puerto Maldonado
 To pewnie stąd Tolkien wziął pomysł na Enty - chodzące drzewa. To jest drzewo, które bierze sprawy w swoje ręce, a może raczej korzenie i samo szuka słońca. W tym celu wypuszcza korzeń we właściwym kierunku, a korzeń po przeciwnej stronie obumiera. Rocznie potrafi przemieścić się nawet o 40 cm.
Puerto Maldonado
 Tarzan
Puerto Maldonado
 Jane
Puerto Maldonado
 Wciąż czujemy na sobie czyjś wzrok.
Puerto Maldonado
 Pan Tik-Tak???
Puerto Maldonado
 Pajączki wyszły na korze
Puerto Maldonado
 Nie widać mnie, nie widać
Puerto Maldonado
 Przygarnięci przez fikusa
Puerto Maldonado
 Sam jeszcze nie wiem co ze mnie wyrośnie...
Puerto Maldonado
 Kasztanowatopodobny
Puerto Maldonado
 Winogronowopodobne
Puerto Maldonado
 Taka ćma to rozbije każdą żarówę
Puerto Maldonado
 Wspinaczka mrówek
Puerto Maldonado
 Uwięziona palma
Puerto Maldonado
 Czas na obiad - z Agatą, Jackiem, Eve i Sorayą z Hiszpanii i naszym przewodnikiem.
Puerto Maldonado
 Niepełnosprytny motyl
Puerto Maldonado
 Liszkowe drzewo
Puerto Maldonado
 Ananas
Puerto Maldonado
 Próba obejrzenia meczu w sąsiednim, bardziej wypasionym lodge'u spełzła na niczym, a Polacy tymczasem wygrali mecz z Niemcami!
Puerto Maldonado
 Udomowiona dżungla
Puerto Maldonado
 Spotkaliśmy kilka gatunków małp - na huśtawce kapucynka.
Puerto Maldonado
 Kajman
Puerto Maldonado
A to największa niespodzianka. Kicia pierwszej nocy przez niezdaszony pokój przyszła do nas na zwiady, a kolejnej powiła dwa kociaki. Jako rodzice chrzestni dostaliśmy prawo wyboru imion. Jeden nazywa się Malinowski, a drugi Lewandowski. To tak, żeby nie było problemu z zapamiętaniem.
Puerto Maldonado
 Ukąszenie tej gigantycznej mrówki może spowodować wielogodzinną gorączkę.
Puerto Maldonado
 Prosto z liściastego serca
Puerto Maldonado
 Pająk Chwat wszytkich brat
Puerto Maldonado
 Orzech brazylijski - najstarsze drzewo świata (to ma podobno ponad tysiąc lat). Tutaj całe oblepione kokonami.
Puerto Maldonado
 Akrobacje na łodydze
Puerto Maldonado
Bez skojarzeń - to tylko kopiec pewnego gatunku cykady. Kiedy z jaja wykluje się owad kopie sobie norkę z takim właśnie kopczykiem na wierzchu. Podobno siedzi w środku jakieś 25 lat, dorasta, po czym wyfruwa i rozmnaża się przez kolejne 5 lat. A przynajmniej taką historię opowiedział nam przewodnik...
Puerto Maldonado
 Nowo odkryty gatunek papugi - Kuchinia Czerwononosa.
Puerto Maldonado
 Ten to rusza chyba na jakiś bal.
Puerto Maldonado
 Motyli pod dostatkiem
Puerto Maldonado
Spotkaliśmy nawet motyla w dresie fosforyzującym
Puerto Maldonado
 Ciekawski
Puerto Maldonado
Kobieta w turbanie i z kokosem
Puerto Maldonado
 Te motyle są najwyraźniej ponumerowane. Kiedyś w Brazylii widzieliśmy numer 88, a teraz 80.
Puerto Maldonado
 Mrożąca (prawie bo woda była ciepła jak zupa) krew w żyłach kapiel w jeziorze z piraniami i kajmanami.
Puerto Maldonado
 Na huśtawce
Puerto Maldonado
 Mieszkańcy dżungli
Puerto Maldonado
 Mieszkańcy dżungli
Puerto Maldonado
 Po dwóch nocach wracamy nad rzekę Madre de Dios. Wycieczka dobiega końca.
Puerto Maldonado
 Nad rzeką Madre de Dios.
Puerto Maldonado
 Nad rzeką Madre de Dios.
Puerto Maldonado
 Ceviche
Puerto Maldonado
 W hostelowym ogródku
Puerto Maldonado
Panienka z okienka
Puerto Maldonado
 Wracamy - z poziomiu kilkuset metrów ponownie musimy wjechać w góry.
Puerto Maldonado
 W prawdziwe góry
Puerto Maldonado
 W najprawdziwsze góry
Puerto Maldonado
Z upału i nizin znowu do zimna, dużej wysokości...
Puerto Maldonado
 ...i śniegu
Puerto Maldonado
 Tuż za przełęczą kończymy długi motorowy dzień.
Puerto Maldonado
 Tutaj większość kobiet nosi talerzowate nakrycia głowy.
Puerto Maldonado
 W takiej beretce to i kasku nie trzeba zakładać.
Puerto Maldonado
Dziwne nakrycia głowy i zupa z frytkami. Nas już nic nie dziwi.
Puerto Maldonado
 Sława zostaje tu na zawsze!
 

Garść praktyczna:

> droga z Cusco do Puerto Maldonado jest w bardzo dobrym stanie (najwyższy punkt na trasie to 4750 m n.p.m);

> jeśli ktoś chce przenocować po drodze to największy wybór hoteli jest w Mizuko;

> nocleg dla dwóch osób w pokoju bez łazienki w Hostelu Tambopata w Puerto Maldonado - 60 PEN;

> wycieczka do dżungli - jezioro Sandoval - 3 dni/2 noce z posiłkami - 440 PEN/os.;

> wstęp do rezerwatu - 65 PEN.

 

wroc1 wzor dalej1

 

Ostatnio dodane:

Znajdź na naszej stronie

Tu jesteśmy

Showcases

Background Image

Header Color

:

Content Color

:

DMC Firewall is a Joomla Security extension!